„Niestety mam złe wiadomości: kolejny szpital zabija dzieci chlorkiem potasu. Tym razem to szpital św. Wojciecha w Gdańsku na Zaspie (zarządzany przez Copernicus sp. z o.o.)” – napisała Kaja Godek na portalu ratujzycie.pl.

Jak stwierdziła Kaja Godek – „liczby nie kłamią: od lipca do października bieżącego roku w pomorskiej placówce przeprowadzono 7 aborcji, z czego dwoje dzieci zabito najpierw zastrzykiem dosercowym z trucizną – po to, aby nie urodziły się z aborcji żywe - aby następnie rozpoczęło się faktyczne „przerywanie ciąży”. Tak naprawdę najpierw miało miejsce celowe zabójstwo, a dopiero potem procedura aborcji przewidziana obowiązującymi w Polsce przepisami – takie są realia egzekucji z użyciem soli potasowej”.

Fundacja zaangażowana w działania na rzecz ochrony życia podała, że w szpitalu na gdańskiej Zaspie „abortowane maluchy miały 8, 14, 17, 20, 21 i dwukrotnie 25 tygodni życia płodowego – czyli najstarsze były już w siódmym miesiącu od poczęcia...”.

„Poza 8. i 20. tygodniem – wszystkie pozostałe dzieci zostały zabite ze względu na dyskomfort psychiczny matek – szpital podaje dwa rozpoznania:

- zaburzenia adaptacyjne,

- i ostra reakcja na ciężki stres” – pisze Kaja Godek.

„Zabito potwornie bolesnymi zastrzykami dwóch pacjentów szpitala, bo ich matki się zestresowały i z trudem adaptowały się do nowej rzeczywistości, w jakiej się znalazły. Nikt oczywiście nie spytał, czy dziecko łatwo zaadaptuje się do zastrzyku z chlorku potasu, to nie było w centrum zainteresowania aborterów” – skonstatowała aktywistka pro-life.

„To, co najbardziej mnie niepokoi, to fakt, że krwawa praktyka spopularyzowana przez Gizelę Jagielską, została przeszczepiona do kolejnego szpitala. To już nie tylko Oleśnica, teraz także w Gdańsku dzieci umierają od trucizny, którą aborterzy wpompowują im w serca.

Kaja Godek poinformowała, że już w najbliższą niedzielę 21 grudnia o godz. 12 odbędzie się pikieta pod wspomnianym gdańskim szpitalem.