Ukraiński parlament przegłosował we wtorek ustawę, w myśl której niezależne dotychczas Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna będą podlegać Prokuraturze Generalnej. Dokument szybko podpisał prezydent Zełenski, niszcząc w ten sposób niezależność instytucji zwalczających korupcję. Jego decyzja wywołała stanowcze protesty samych Ukraińców, którzy, mimo trwającej wojny, demonstrują w wielu miastach, w tym w Kijowie.
- „Nie ma co owijać w bawełnę. Jest to w ukraińskich warunkach teraz ogromny problem, który będzie trudno rozwiązać. Jest to ogromny błąd obecnej ekipy rządzącej ... chyba największy od początku wojny. Tragedia tej sytuacji polega na tym, że ten ruch burzy zaufanie do głowy państwa. W warunkach kiedy Rosja podważa legitymację Zełeńskiego jako prezydenta, wewnątrz kraju nikt nie negował jego uprawnień. To była pewnego rodzaju umowa społeczna - on dba o obronę państwa, społeczeństwo akceptuje go jako czynnego prezydenta, jako lidera walczącego państwa, jako najważniejszą podczas wojny instytucję, która reprezentuje państwo. I Zełeński nie rozumiejąc tego, sam ten bilans zniszczył właśnie. Myląc akceptację społeczną z poparciem”
- komentuje w mediach społecznościowych Mikołaj Susujew.
- „Wielki demoralizujący efekt dla społeczeństwa. Proszę mi wierzyć ... większy niż utrata Pokrowska czy jakieś uderzenie rakietowe rosyjskie. Ogromny prezent dla Rosji i Putina. Protesty nie ustaną, próby ich zduszenia pogorszą sytuację znacząco”
- dodaje publicysta.