Premier Donald Tusk przyznał dziś, że był rzecznikiem wykorzystania na rzecz wsparcia dla Ukrainy zamrożonych rosyjskich aktywów.

Ostatecznie jednak Unia Europejska nie zdecydowała się na tego rodzaju krok, lecz zaciągnęła pożyczkę w wysokości 90 miliardów euro, by wesprzeć Ukrainę.

„Te środki powinny pochodzić z zamrożonych funduszy rosyjskich, a nie ze wspólnego długu” – stwierdził za pośrednictwem mediów społecznościowych Marcin Przydacz.

„Znowu nikt Tuska w Europie nie ograł” – spuentował drwiąco szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP.