W kontekście rosyjskiej napaści na Ukrainę i będących odpowiedzią Zachodu sankcji uzależniona od rosyjskiego gazu Europa najbardziej boi się, że Kreml „zakręci kurek”. Eksperci wskazują jednak, że taka „terapia szokowa” może być dla Europy doskonałą szansą, aby wreszcie postawić na dywersyfikację dostaw gazu i uniezależnić się od Rosji. Europa pójdzie wreszcie śladem Polski?

Z podwyżkami cen gazu i energii Europa boryka się od jesieni. Władimir Putin od miesięcy szantażuje Europę gazem. Ograniczając wysyłkę gazu do Unii Europejskiej Gazprom chciał wymusić certyfikację gazociągu Nord Stream 2. Ta została całkowicie zablokowano w związku z inwazją na Ukrainę. Natychmiast Rosjanie zaczęli straszyć Europejczyków.

- „Kanclerz Niemiec Olaf Scholz wydał rozkaz wstrzymania procesu certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. Dobrze, witamy w nowym wspaniałym świecie, w którym Europejczycy już niedługo zapłacą 2 tys. euro za 1 tys. metrów sześciennych gazu”

- pisał na Twitterze Dmitrij Miedwiediew.

Czy więc Europa jest całkowicie skazana na rosyjski gaz, dlatego niektóre państwa członkowskie boją się sięgnąć po najtwardsze sankcje przeciwko Moskwie? Portal money.pl zapytał o to ekspertów. Ci nie mają wątpliwości, że obecna sytuacja spowoduje wzrost cen gazu oraz ropy. Wskazują jednak, że Europa ma alternatywy.

- „Najgorszy wariant to sytuacja, gdy wojna się przeciągnie, a Rosja w rewanżu na dotkliwe sankcje zakręci kurek z gazem, czego następstwem będzie wojna gospodarcza. Rosjanie jej nie wygrają, ale czasowo pozbawią Europę części dostaw gazu”

- ocenia dr Tomasz Pawłuszko z Instytutu Sobieskiego.

Jego zdaniem słusznym byłoby powołanie unii gazowej, za pomocą której Unia Europejska kupowałaby gaz w imieniu wspólnoty.

Prof. Mariusz Ruszel z Wydziału Zarządzania Politechniki Rzeszowskiej im. Ignacego Łukasiewicza zauważa, że obecna sytuacja jest dobrym momentem dla Europy Zachodniej na uniezależnienie swojej polityki energetycznej od Rosji, czyli przejście na dostawy z innych kierunków.

- „Do tej pory w UE dominowała opinia, którą promowały zwłaszcza Niemcy, że z Rosją należy współpracować gospodarczo, co spowoduje, że będzie bardziej przewidywalna i stabilniejsza w relacjach. Konflikt na Ukrainie pokazuje jednak, że ta strategia nie sprawdziła się”

- podkreśla ekspert.

Jakie Europa ma alternatywy?

- „Od północy są to norweskie gazociągi Nordpipe, Europipe, które pozwalają na zwiększenie dostaw o kilkadziesiąt mld metrów sześciennych rocznie. Dodatkowo od południa z Afryki biegną m.in. gazociągi GreenStream i Medgaz, których przepustowości też nie są w pełni wykorzystywane”

- wyjaśnia prof. Ruszel.

Przepustowość gazociągu Nord Stream, dodaje rozmówca money.pl, mogłoby zrównoważyć pełne wykorzystanie potencjału terminali LNG.

- „Europa ma dziś dwie drogi wyboru: albo uznać, że nic się nie stało lub wsłuchać się w to, co od wielu lat sygnalizuje Polska i przeorientować strukturę kontraktów gazowych. Tym bardziej, że Europa ma potencjał do tego, aby zmienić strukturę dostaw. Zwłaszcza że na rynku dominuje dziś nie tylko gaz z USA, ale także m.in. z Australii. Te kraje mają także potencjał zwiększenia eksportu większych ilości LNG do Europy”

- zaznacza ekspert.

To właśnie Polska, dzięki temu, że zadbała o dywersyfikację dostaw zanim doszło do obecnego kryzysu, może dziś czuć się bezpiecznie.

- „W 2016 r. rząd przyjął strategię zapewnienia bezpieczeństwa dostaw gazu. Jej bezpieczeństwo opiera się na całkowitej eliminacji gazu z Rosji w dostawach do Polski, czemu służyć miała budowa Baltic Pipe i rozbudowa mocy terminala LNG oraz inwestycje w terminal pływający oraz zapewnienie niezbędnych dostaw LNG m.in. z USA. Teraz przyszedł czas na sprawdzenie jej skuteczności”

- zauważa prof. Robert Zajdler.

O bezpieczeństwie energetycznym Polski mówił wczoraj na antenie Trójki Polskiego Radia wicepremier Henryk Kowalczyk, który wyjaśnił, że Polska ma obecnie zapasy gazu spokojnie wystarczające do końca okresu zimowego. Później będzie trzeba odtworzyć zapasy za pomocą gazociągu Baltic Pipe.

- „Musimy przyspieszyć odtworzenie zapasów w ciągu lata, ale też jak najszybciej ukończyć gazociąg Baltic Pipe, bo to daje już wtedy bezpieczeństwo energetyczne, on jest planowany na jesień”

- powiedział wicepremier.

Przypomniał, że gazociąg ma zostać ukończony na jesień. Oddanie go do użytku będzie oznaczać całkowite uniezależnienie się Polski od gazu z Rosji.

Dzięki działaniom PKN Orlen Polska nie jest też uzależniona od rosyjskiej ropy.

- „Jeszcze w 2013 roku rafineria w Płocku przerabiała 98% rosyjskiej ropy. Dzisiaj jej udział w przerobie to mniej niż połowa. Jesteśmy bezpieczni ponieważ z dywersyfikacją nie czekaliśmy na obecny kryzys”

- napisał wczoraj na Facebooku Daniel Obajtek.

kak/money.pl, DoRzeczy.pl, Facebook