W roku 2010 Kidawa-Błońska była szefową sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Wtedy poleciały pod adresem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego słowa: „kandydat specjalnej troski”, „nekrofil” i „psychopata”.
Kidawa-Błońska oceniła, że w tych słowach nie było agresji, bo – ponoć – wszystko zależy od kontekstu.
Powiedziała:
- Ja w tym nie widzę żadnej agresji
No to bardzo ciekawe. Jaki kontekst uprawnia do takich słów?
Może strach i panika przed odkryciem pełnej prawdy o tragedii smoleńskiej? Czy może tylko chęć wygrania tamtych wyborów?
W tej kampanii zresztą wcale nie jest lepiej, bo spece od "Soku z Buraka" po coś w sztabnie Kidawy-Błońskiej w końcu są i nie biorą kasy za parzenie jej porannej kawy.
2010 r. Wywiad Mazurka z rzeczniczką sztabu Komorowskiego, Kidawą-Błońską.
— Marcin Dobski (@szachmad) February 21, 2020
"Kandydat specjalnej troski, nekrofil, psychopata" (jej koledzy o PJK).
- Nie widzę w tym agresji. W polityce nie język jest istotny, najważniejsza jest skuteczność - mówi MKB.https://t.co/85qwBNuOdG pic.twitter.com/e8i8zmHz9B
mp/rp.pl