Wniosek o uchwałę immunitetu Jarosława Kaczyńskiego został złożony przez komendanta głównego policji na podstawie wydarzeń związanych z wrześniowym incydentem. Dotyczy to zarzutów, które pojawiły się po tym, jak Kaczyński rzekomo zniszczył wieniec złożony przez Komosę przed pomnikiem, a także oskarżeń o rzekomy fizyczny atak na aktywistę. Komosa, który regularnie składa wieniec wraz z prowokacyjnym i obraźliwym napisem pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej, twierdzi, że został dwukrotnie uderzony przez prezesa PiS. Te wydarzenia stały się pretekstem do wniosku o uchwałę immunitetu, który w środę został poparty przez komisję regulaminową, a w piątek formalnie zatwierdzony przez Sejm.

Na tablicy przy wieńcu widniał tekst krytykujący ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który miał rzekomo nakazać niebezpieczne lądowanie w Smoleńsku, co rzekomo mogło doprowadzić do katastrofy. Takie sformułowanie naruszało pamięć o zmarłym prezydencie, a przedstawiciele PiS uznali je za nieakceptowalne.

W czasie wrześniowej miesięcznicy smoleńskiej przed pomnikiem doszło do przepychanek między Zbigniewem Komosą a przedstawicielami PiS. Aktywista utrzymuje, że podczas tych zamieszaniach Jarosław Kaczyński dwukrotnie uderzył go w twarz. Na podstawie tych oskarżeń Komosa złożył odrębny wniosek o uchwałę immunitetu, domagając się pociągnięcia prezesa PiS do odpowiedzialności.

Prezes PiS nie stawił się osobiście na posiedzeniu komisji regulaminowej, reprezentował go jego obrońca, mecenas Zbigniew Bogucki, który odczytał oświadczenie Kaczyńskiego. W dokumencie prezes PiS argumentował, że jego działania były jedynie odpowiedzią na prowokację ze strony Komosy. Podkreślił, że zachowanie aktywisty było częstym naruszeniem porządku prawnego oraz dobrych obyczajów, a także atakiem na jego dobra osobiste i prawo do kultu oraz pamięci o Lechu Kaczyńskim.

Jarosław Kaczyński zaznaczył, że działania Komosy, które jego zdaniem zmierzały do „psychicznego nękania” rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, nie powinny pozostać bez reakcji organów ścigania. Prezes PiS stwierdził także, że nie może być zgody na to, aby takie zachowania były chronione przez organy ścigania. Przedstawiciele PiS uważają ponadto, że incydent przed pomnikiem nie miał charakteru przestępczego, a jedynie stanowił reakcję na długotrwałe działania, które ich zdaniem miały na celu szkalowanie pamięci o prezydencie Lechu Kaczyńskim i innych ofiarach katastrofy smoleńskiej.

Decyzja Sejmu o uchyleniu immunitetu Kaczyńskiemu to kolejny rozdział walki z demokracją w Polsce oraz swoistego rodzaju kuriozum.