Wicepremier i szef resortu cyfryzacji Krzysztof Gawkowski oraz minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak zaprezentowali w czasie konferencji prasowej program ochrony wyborów „Parasol Wyborczy”, który ma być odpowiedzią na próbę wpływania rosyjskich służb na kampanię prezydencką w Polsce. Do zapowiedzi rządzących odnieśli się politycy Prawa i Sprawiedliwości.

- „Spóźnił się pan panie premierze Gawkowski. My jako Sztab Wyborczy Karola Nawrockiego i jako Ruch Ochrony Wyborów i Ruch Kontroli Wyborów takie urządzenie cyfrowe w pełni zabezpieczone już posiadamy. Będziemy je niebawem uruchamiać”

- oświadczył prof. Przemysław Czarnek.

- „Stworzyliśmy platformę cyfrową, nowoczesną, informatyczną, bardzo rozwiniętą, takiej jeszcze nie było, która będzie chroniła wybory”

- dodał.

Poseł PiS poinformował, że wszystko jest już gotowe i będzie zgłaszane do właściwych urzędów. Przekazał, że platforma zapewni m.in. „informacje o przebiegu, zakończeniu głosowania i podsumowaniu głosowania, liczby głosów”.

Rafał Bochenek: Władze szykują w Polsce wariant rumuński

Głos zabrał również rzecznik PiS Rafał Bochenek.

- „Mam wrażenie, w kontekście toczącej się kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego, że jak nie idzie, to nie idzie i należy odwrócić uwagę od tego, co się w rzeczywistości dzieje”

- ocenił.

Właśnie taką próbę polityk widzi w zapowiedziach wicepremiera Gawkowskiego.

- „Oni widzą, że kampania Rafała Trzaskowskiego ewidentnie nie idzie wiceprzewodniczącemu PO, notowania spadają z dnia na dzień. W związku z tym już szykują sobie jakiś wentyl, szukają uzasadnienia, po to, by mieć przyszykowane rozwiązania, które będą im umożliwiały ewentualne unieważnienie tych wyborów”

- powiedział.

Parlamentarzysta stwierdził, że „obecne władze szykują w Polsce wariant rumuński”.

- „Wszyscy pamiętamy jak to wyglądało w Rumunii. Najpierw opowiadano o tym, że ingerowała Rosja, a po kilku dniach okazało się, że to nie Rosja proszę państwa ingerowała, tylko koledzy pana Gawkowskiego z Europejskiej Partii Ludowej mieli podobno inspirować konta, które miały udawać konta rosyjskie po to, by zdyskredytować kandydata, który miał de facto wygrać te wybory, co doprowadziło do unieważnienia wyborów w Rumunii”

- przypomniał.