Przeciwnik synodu?

 

Kardynał George Pell nie był człowiekiem, który po wejściu do pokoju pozostałby niezauważony; nie postępował w życiu w ten sposób. I nie ma to wiele wspólnego z jego liczącym sto dziewięćdziesiąt trzy centymetry wzrostem. Australijski kardynał górował nad większością ludzi tym, co wykraczało poza wymiar cielesny. Zwykle wzbudzało to niestrawność we wszystkich właściwych miejscach. W ostatnich dniach życia kardynał Pell coraz mocniej niepokoił się kierunkiem i zarządem Kościoła powszechnego. I jak miał w zwyczaju, wyrażał te obawy wprost. Obecny „proces synodalny” był jedną z tych trosk. Dyskusje wokół procesu synodalnego uważał za niejednoznaczne, dezorientujące i ryzykowne. Silny sprzeciw Pella wobec aktualnego kierunku procesu synodalnego był napędzany przez coś, co postrzegał on ni mniej, ni więcej jako niechęć do samej tradycji apostolskiej oraz normatywnego nauczania tej tradycji na temat wiary i moralności przez ostatnie dwa tysiące lat. Nie jest to wcale – jak wielu mogłoby sobie wyobrażać – stwierdzenie powierzchowne, zwłaszcza jeśli zostało skierowane do wysokiego rangą duchownego luksemburskiego, odpowiedzialnego za ten proces.

 

Kardynał Pell utrzymywał nawet, że duchowny ów publicznie odrzucił nauczanie Kościoła, i dlatego wzywał do jego dymisji. Burzliwe debaty, jak można się było tego spodziewać, toczyły się wokół synodów i soborów Kościoła od czasów Soboru Jerozolimskiego aż do Soboru Watykańskiego II. Obecny proces synodalny niczym się od nich nie różni. Zasadnicze pytanie, nad którym Pell mozolił się w ostatnich dniach życia, sprowadza się do

tego: Czy Kościół istnieje na mocy mandatu Bożego, depozytu wiary powierzonego apostołom, który od początku miał być wiernie przekazywany z pokolenia na pokolenie – nienaruszony? Tak zawsze przyjmowano w chrześcijaństwie; stwierdzają to dokumenty Soboru Watykańskiego II (i w istocie wszystkich soborów), tego naucza Katechizm Kościoła katolickiego i temu przyrzekamy wierność na chrzcie; a niektórzy spośród nas

czynią to raz jeszcze, kiedy przyjmują święcenia. Pojawia się też jednak alternatywne pytanie:

Czy Kościół jest zasadniczo płynnym procesem wspólnotowym, w którym spostrzeżenia i doświadczenia każdego kolejnego pokolenia powinny wywierać wpływ na ten depozyt, a wspólnota wierzących wnosi wkład i może modyfikować tożsamość Kościoła, jak też jego podstawowe, z góry przyjęte osądy, i może nawet uchylić każdą ustanowioną stałą, zdefiniowaną, statyczną czy sztywną doktrynę? W istocie rzeczy chodzi o to, czy zasadnicza doktryna Kościoła została odziedziczona i jest wiernie przechowywana, czy też jest nieustannie wymyślana i wynajdowana na nowo.

 

WIĘCEJ PRZECZYTASZ W KSIĄŻCE

 

 

Ukarany za prawdę

 

Po śmierci kardynała Pella Ojciec Święty Franciszek oznajmił, że wspomina ze „szczerą wdzięcznością jego konsekwentne i zaangażowane świadectwo, jego oddanie Ewangelii i Kościołowi, a zwłaszcza jego zaangażowaną współpracę ze Stolicą Apostolską w reformie gospodarczej, pod którą położył podstawy z determinacją i mądrością”. Papież zakończył: „To wielki człowiek i wiele mu zawdzięczamy”. Nasz przyjaciel miał bezpośredni wgląd w poważne, rosnące i trwające skandale, które zagrażają Kościołowi w naszych czasach i wyrządzają ogromną szkodę jego misji, orędziu, reputacji i finansom. Miał jasne rozeznanie we wszystkich tych kwestiach i dlatego w 2014 roku papież Franciszek mianował go pierwszym prefektem watykańskiego Sekretariatu ds. Gospodarczych, by uporządkował finanse Stolicy Apostolskiej. Możemy dziś ubolewać, że Pell nie dożył chwili ukończenia swojej pracy nad reformą finansów Kurii Rzymskiej, która cały czas jest konieczna;

kolejne doniesienia z toczącego się procesu watykańskiego ukazują, jak głębokie zepsucie

wniknęło do tej instytucji. Co więcej, sam ten proces jest konsekwencją odwołania zewnętrznego audytu zapoczątkowanego przez kardynała Pella. Być może pewnego dnia całe to zepsucie zostanie odsłonięte, a wszyscy winni zidentyfikowani – i będzie można rozpocząć oczyszczenie. Ale możliwe jest, że nie stanie się to za naszych czasów. Wiele nekrologów kardynała Pella obsadzało go w roli „zagorzałego konserwatysty”, którego stanowisko w każdej z gorących kwestii epoki wprowadzało ponoć podziały. „Zagorzały” to interesujący przymiotnik, często stosowany na określenie sztywności, czegoś na kształt skamieniałości przywiązania do jakiejś rzeczy z tego tylko powodu, że jest stara. Ja dostrzegam w nim opis człowieka z przekonaniami, który nie porzuca ich w obliczu mód i presji chwili – politycznych, moralnych czy teologicznych. Jego pozycja katolickiego kardynała przewidywała właśnie bycie „zagorzałym” w tym sensie, aby tradycję pochodzącą od apostołów przekazać dalej, starannie i z mocnym przekonaniem – i to właśnie kardynał Pell zdecydowanie i czarująco czynił.

 

Demaskowanie kultury woke

 

Dzisiaj Kościół stoi wobec kolejnej monumentalnej herezji, choć odmiennego rodzaju, która proponuje zamęt w zakresie samej natury osoby ludzkiej oraz rodziny, ludzkiej wolności oraz odpowiedzialności w sprawach biznesowych i wyrażania się w religii. Wszystko to łączy się pod hasłem woke [obudzony]. Sformułowanie to powstało pierwotnie w kontekście zasadnego sprzeciwu wobec uprzedzeń rasowych, jednak później przekształciło się w szeroki wachlarz postulatów neomarksistowskich, łącznie z radykalną reinterpretacją ról płciowych, tradycyjnych norm moralnych i struktur kościelnych. Sytuacja ta mogłaby skłonić wielu do wspomnienia Atanazego i oznajmienia: „Jęknął cały świat i zdziwił się, że jest woke”. Pokusa ugięcia się przed ideologią woke jest dzisiaj równie dominująca jak pokusa arianizmu w epoce Atanazego. Kardynał Pell sformułował swoje ostatnie pytanie, mając na myśli właśnie tę pokusę. Sposób, w jaki na nie odpowiemy, powie dużo o tym, czy mamy dość siły charakteru, aby przeciwstawić się pokusie woke w naszym świecie i naszym własnym Kościele.

 

O świętym kardynale Johnie Henrym Newmanie często mówi się, że był „nieobecnym ojcem Soboru Watykańskiego II” – tak duży wpływ wywierały jego życie i myśl na ojców soborowych podczas ich narad. Obyśmy pewnego dnia nazwali kardynała Pella „nieobecnym ojcem synodu”. Oby pewnego dnia powiedziano: „Pell contra mundum”.

 

 

Kard. George Pell - urodził się 8 czerwca 1941 roku w Ballarat. Australijski kardynał rzymskokatolicki, doktor filozofii. Przez kilka lat pełnił funkcję arcybiskupa Melbourne oraz Sydney. W 2014 roku papież Franciszek mianował go pierwszym prefektem Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej. Niesłusznie oskarżony spędził ponad rok w australijskim więzieniu, gdzie zachował heroiczną postawę wobec niesprawiedliwych zarzutów. Zmarł 10 stycznia 2023 roku w Rzymie.

 

 

WIĘCEJ PRZECZYTASZ W KSIĄŻCE

 

*fragment pochodzi z książki „Pell kontra świat” wydanej nakładem Wydawnictwa Esprit