Atak potwierdził rzecznik izraelskiej armii Avichay Adraee. "Izraelska armia właśnie uderzyła w bramę wejściową do kompleksu Sztabu Generalnego syryjskiego reżimu" – przekazał w mediach społecznościowych. Jednocześnie syryjska telewizja państwowa Ikhbariya doniosła o dwóch rannych cywilach, choć te informacje nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone przez władze w Damaszku.
Kolejna fala izraelskich ataków to nie odosobniony przypadek. Od początku tygodnia Tel Awiw prowadzi zintensyfikowaną operację wojskową przeciwko syryjskim siłom rządowym, szczególnie na południu kraju, w prowincji As-Suwajda. To właśnie tam trwają krwawe starcia pomiędzy druzyjskimi a beduińskimi bojownikami. Według izraelskich mediów, wojsko Baszara al-Asada wspiera Beduinów, co – zdaniem Izraela – uzasadnia konieczność interwencji.
Minister obrony Izraela Israel Katz zapowiedział kontynuację działań. – Izrael nie porzuci Druzów i będzie egzekwować politykę demilitaryzacji regionu, na którą się umówiliśmy – stwierdził, podkreślając, że jeśli Damaszek nie zrozumie tego sygnału, "poziom odpowiedzi Izraela wzrośnie".
Tymczasem obserwatorzy zwracają uwagę na niebezpieczne konsekwencje eskalacji – szczególnie w rejonie Damaszku. Jak podaje Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, sytuacja humanitarna na południu kraju szybko się pogarsza, a ataki lotnicze pogłębiają chaos i cierpienie ludności cywilnej.
Czy zatem Izrael zdoła wymusić zmianę polityki Damaszku za pomocą siły militarnej? A może działania te staną się przyczynkiem do kolejnego regionalnego konfliktu, w którym granica między samoobroną a agresją staje się coraz bardziej płynna?
❗️🇮🇱Israeli strike on the Syrian General Staff building. pic.twitter.com/O6sfChFaFQ
— 🪖MilitaryNewsUA🇺🇦 (@front_ukrainian) July 16, 2025