Fronda.pl: Na początek trochę kontekstu całej sytuacji i jego dwa oblicza, które chyba kompletnie umykają uczestnikom nagonki na Jana Pietrzaka, po słynnej już pańskiej wypowiedzi na antenie TV Republika o Niemcach, obozach koncentracyjnych i migrantach. Pierwsze z nich jest takie, że gdy był pan zaledwie pięcioletnim chłopcem, pana ojciec został w 1942 roku zamordowany przez Niemców na Pawiaku. Drugie mówi nam o tym, że podczas kryzysu migracyjnego z 2015 roku, Niemcy rzeczywiście planowali umieszczanie nielegalnych migrantów w budynkach należących do byłych obozów koncentracyjnych, choćby w Dachau czy w Buchenwaldzie. Jednak nawet abstrahując od tego dość istotnego kontekstu, czy nie ma pan wrażenia, że rzeczywistej wypowiedzi Pietrzaka, będącej w sposób oczywisty dla każdego, kto jej uważnie wysłuchał, wyłącznie krytyką niemieckiej polityki, w żadnym stopniu nie atakującą nielegalnych migrantów - wielu tą wypowiedzią oburzonych nawet nie słyszało?
Jan Pietrzak (założyciel kabaretu Pod Egidą, satyryk, piosenkarz, publicysta, kandydat na urząd prezydenta RP w 1995 r.): Na to wychodzi. To są niestety ludzie otumanieni brutalną i dość tępą propagandą, którym właściwie nie zależy na tym, żeby w ogóle znać prawdę. Podążają oni na ślepo za Donaldem Tuskiem i prawda właściwie nie za bardzo ich interesuje, zdecydowanie ważniejsza jest propaganda, którą można wykorzystać w celach politycznych. Naruszyłem swoją wypowiedzią pewne tabu niemieckie. Wygląda bowiem na to, że jest to temat, którego nie wolno poruszać. I przyznam szczerze, że nawet sam nie przypuszczałem, że to aż tak mocno zarezonuje. Dla mnie jest to oczywista sprawa, że Niemcy robią, co mogą, by bronić siebie i innych przed prawdą o swych zbrodniczych dokonaniach podczas drugiej wojny światowej. Ale żeby nie pozwolić niczego w przestrzeni publicznej powiedzieć na ten temat, to już jest jednak gruba przesada. I tę przesadę, właśnie przy okazji mojej wypowiedzi, możemy obserwować. Przy czym przyznaję, że i ja trochę przesadziłem, bo rzeczywiście mam taką umiejętność, by pewne rzeczy doprowadzać do pewnego stopnia wrzenia po to, aby zwrócić uwagę na jakiś istotny temat. A chodzi w tym wszystkim o to, by zamazać prawdę o niemieckich okrucieństwach i zbrodniach z okresu drugiej wojny światowej.
Tylko, że ja te haniebne, niemieckie transporty więźniów do obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Majdanku czy Treblince widziałem niestety jako kilkuletni chłopiec na własne oczy na warszawskich stacjach przeładunkowych. Widziałem też, jak ostrzeliwano ludzi na ulicach w Warszawie, widziałem jak stawiano szubienice i wieszano Polaków. I również dlatego jest to absolutnie wykluczone, żebym mógł uznać te niemieckie zbrodnie za temat tabu i zgodził się na to, by nie wolno było o tym mówić w przestrzeni publicznej tylko dlatego, że Niemcom to przeszkadza. To jest mój święty obowiązek - mówić o tym, co widziałem. Tym bardziej, że teraz Niemcy, również w kwestiach związanych z niechcianymi przez nich migrantami, wstępują do tego samego straszliwego nurtu niemieckiego szowinizmu, nacjonalizmu i imperializmu oraz przedmiotowego przerzucania całych grup ludzkich, jak w czasie drugiej wojny światowej. Więc należy ich w tym za wszelką cenę powstrzymać. Mój przekaz wydaje się tu być po prostu oczywisty i nie ma w nim nic złego. Chciałbym bowiem żyć w Europie, która będzie zbiorowiskiem państw mających świadomość tego, kim są Niemcy. I która czerpiąc naukę z doświadczeń okrucieństwa niemieckiego, nie pozwoli Niemcom na ponowne rozbrykanie się w ich nacjonalistycznych emocjach. Bo zbyt wiele kosztowało to Europę w czasie drugiej wojny światowej. Wyciągnijmy z tego wreszcie wnioski i nie pozwólmy Niemcom rządzić Europą.
Donald Tusk podczas konferencji prasowej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów stwierdził, że swoją wypowiedzią „przekroczył” pan „wszelkie granice”, mówił też o „łajdactwach” oraz „uzasadnionym oburzeniu”…
Nie życzę sobie żyć w Polsce rządzonej przez Niemcy. Czy to jest naprawdę zbyt drastyczne żądanie? Czy ja mogę w ogóle taki postulat sformułować czy pan Tusk zamknie mnie za to zaraz do więzienia? Kto mi zabroni w ten sposób myśleć? To, co dotyczy niemieckich zbrodni stało się obecnie jakimś tematem tabu. Okazuje się, że nie można się na ten temat nawet odezwać, bo to Niemcom szkodzi. A kilku milionom Polaków zamordowanym przez niemieckich okupantów w czasie wojny, Niemcy nie szkodzili? Jak możemy w ogóle tak traktować własny naród oraz własną historię i w tak beznadziejny sposób poddawać się przed czyimś propagandowym dyktatem? Dlatego więc uznałem za stosowne wypowiedzieć się dość ostro w tej sprawie.
Czy afera rozpętana wokół pańskiej wypowiedzi nie jest kolejnym z przykładów na to, z jak płytkim i stadnym zarazem, pewnego rodzaju algorytmowym podejściem do rzeczywistości mamy wśród części opinii publicznej do czynienia? Pada w wypowiedzi pewna określona fraza np. Niemcy, migranci, obozy koncentracyjne - i wielu nie jest już zainteresowanych istotą tego, co naprawdę zostało powiedziane, tylko koncentruje się na tyleż emocjonalnym, co bezrefleksyjnym oburzeniu.
Mamy tu do czynienia z naprawdę prymitywną propagandą. Choćby w wykonaniu obecnej władzy, która tego rodzaju propagandą się bardzo chętnie posługuje. A w celu masowego jej kolportowania koniecznie musiała zawłaszczyć jeszcze media publiczne. I teraz będą nam serwować te prymitywne hasła propagandowe bez wdawania się w jakąkolwiek istotę rzeczy. Więc mamy przekaz p.t.: „Pietrzak jest be, bo to antysemita”. Tak orzekł Donald Tusk. Nie mam pojęcia, skąd on w ogóle to wziął. Przecież w moim kabarecie grało wielu kolegów pochodzenia żydowskiego, z którymi się przyjaźniłem. Byli to wspaniali ludzie. A gdy w latach 60. w PRL odbywała się cała ta zorganizowana przez komunistów okropna nagonka antysemicka, stanęliśmy w naszym kabarecie za tymi ludźmi w sposób bardzo mocny i jednoznaczny. Do tego stopnia, że moi wrogowie mój kabaret „Pod Egidą” nazywali kabaretem „Pod Eżydą”. Jakim więc trzeba być człowiekiem, żeby mieć teraz czelność zarzucać mi rzekomy antysemityzm? Ale jak widać Tuskowi wolno. Bo on jest wodzem i może powiedzieć każdą dowolną brednię. Trzeba mnie teraz opluć i opluskwić jak najmocniej, żeby móc się potem tym pochwalić na Zachodzie, jak to walczymy z „antysemitami”. To są zwyczajnie świńskie metody, które nie mają nic wspólnego z prawdą. Zostały tu przekroczone wszelkie granice. Mam swoje poglądy, mam 87 lat, coś dla tej Polski w przeszłości zrobiłem i nie życzę sobie tego rodzaju prymitywnego opluwania mnie rzekomym antysemityzmem.
Lista podmiotów, które wskutek pańskiej wypowiedzi na antenie TV Republiki zapowiadają teraz bojkot oraz wycofanie swych reklam z anteny tej stacji - wydłuża się. Skupmy się jednak na tych, którzy ten proces zainicjowali i rozhuśtali - czyli na szwedzkiej sieciówce meblowej IKEA, która jako pierwsza uderzyła we wspomniane medium, oburzona pańskimi słowami. Ta sama IKEA krótko przed Świętami Bożego Narodzenia, składała w mediach społecznościowych „gratulacje” świeżo upieczonemu nominantowi premiera Tuska - wiceministrowi spraw wewnętrznych Maciejowi Duszczykowi, deklarując: „To bardzo dobra wiadomość. Jesteśmy gotowi do współpracy przy tworzeniu i wdrażaniu dobrej polityki migracyjnej”. Czy coraz bardziej ostentacyjne zaangażowanie szwedzkiego podmiotu w polską politykę powinno poważnie zaniepokoić polskich klientów tej firmy?
Mieszają się w nie swoje sprawy. Trzeba im dać po łapach. Won z obcym wtrącaniem się do polskiej polityki. Polską politykę mają robić Polacy, a nie Szwedzi czy ktokolwiek inny. Już raz w historii mieliśmy Potop szwedzki i wystarczy. Uprzejmie proszę nie wtrącać się do naszych wewnętrznych spraw. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze dożyjemy takiej władzy, która będzie o tym pamiętać, że polskie sprawy są święte, są dla Polaków i przez Polaków powinny być prowadzone. A tym wszystkim „dobrym doradcom” z zewnątrz, którzy tak bardzo starają się wokół Polski cały ten nikczemny i pełen pomówień szum propagandowy czynić oraz rozwijać - już dziękujemy. Nie wolno się temu poddawać. Polacy nie mogą pozwolić sobie na to, by być manipulowanymi z zewnątrz. Mamy swoją historię, może nie zawsze kolorową i nie zawsze piękną, ale swoją. I sami musimy się tymi sprawami zajmować. Bo jeśli Niemcy czy Szwedzi będą zajmować się za nas naszymi sprawami i naszą historią, to jest już po nas. A takiej szansy, jaką mają obecnie Niemcy na to, żeby wykorzystując swoją pozycję w Unii Europejskiej skasować nas jako naród i jako państwo - już dawno Berlin nie miał. I na pewno będzie chciał zrobić wszystko, by z tej okazji skrzętnie skorzystać.
Niemiecka eurodeputowana Katarina Barley postulowała kilka lat temu finansowe „zagłodzenie Polski”, by ta wreszcie nawróciła się na bezwarunkowe prowadzenie polityki dyktowanej przez Berlin czy Brukselę. Czy w tym rytualnym wręcz okładaniu TV Republiki wypowiedzią Pietrzaka, prowadzącym do coraz szerszego bojkotu reklamowego tej stacji, również nie mamy do czynienia z pewnego rodzaju sterowanym oburzeniem, będącym częścią jakiegoś szerszego planu wspomnianego „zagłodzenia” największej obecnie opozycyjnej wobec rządu Tuska stacji telewizyjnej i to w sytuacji, gdy TV Republika po zawłaszczeniu w ostatnim czasie przez nową władzę TVP Info, odnosi spektakularne sukcesy na polskim rynku medialnym?
Naturalnie, że tak. Przecież to wszystko jest w oczywisty sposób sterowane. Jestem po stronie Telewizji Republika. Bardzo im dziękuję za to, że mnie tam jeszcze w ogóle wpuszczają po całej tej sztucznie rozdmuchanej aferze i że dają mi coś powiedzieć na antenie. Mam nadzieję że jakoś przeżyję ten zamęt i ten trudny dla mnie okres. Mam bowiem w Polsce nie tylko wrogów, ale również przyjaciół.
Bardzo dziękuję za rozmowę.