O. Jan Góra OP, który zaprosił s. Faustynę na Lednicę, wyraził wtedy marzenie, aby ludzie wszędzie, gdzie przebywają, również w autobusach i tramwajach, nie wstydzili się i czytali „Dzienniczek”.
Sekretarkę Bożego Miłosierdzia — s. Faustynę poznajemy przede wszystkim przez „Dzienniczek”, w którym opisała swoje spotkania z Jezusem i zanotowała treści objawień, jakich doznała. Teraz po raz kolejny jej postać zostaje spopularyzowana — do polskich kin wchodzi właśnie film Michała Kondrata pt. „Miłość i Miłosierdzie”. Film pojawia się na wielkim ekranie w momencie, gdy zagrożona jest cywilizacja europejska zbudowana na chrześcijaństwie. Rozpętano agresywne ataki na Kościół, zwłaszcza na ludzi w sutannach i habitach. W Europie Zachodniej kościoły są burzone lub zamieniane na galerie, restauracje i hotele. Wyłania się jakiś straszny nowy świat, promujący patologie i zboczenia. W dodatku próbuje się tak urobić świadomość ludzi, aby doprowadzić do społecznej tolerancji, a nawet akceptacji ideologii gender. Dochodzi do tego, że już w przedszkolach chce się narzucić program seksualizacji, który ma oswajać dzieci z homoseksualizmem. Powszechnie odczuwamy, że zbliżają się czasy ostateczne. I właśnie objawienia, które s. Faustyna zapisała w „Dzienniczku”, przygotowują na koniec tego świata i zapowiadają powtórne przyjście Chrystusa.
Film „Miłość i Miłosierdzie” jest w tej przełomowej chwili bardzo potrzebny. Uroczysty pokaz został zorganizowany w Watykanie 5 marca br., w przeddzień 60. rocznicy wprowadzenia przez Stolicę Apostolską zakazu szerzenia kultu Bożego Miłosierdzia według wizji św. Faustyny. Zakaz ten obowiązywał przez 19 lat. Został odwołany dopiero 15 kwietnia 1978 r. — głównie dzięki staraniom kard. Karola Wojtyły, który jako papież dokonał również beatyfikacji i kanonizacji s. Faustyny. Ogłosił też święto Miłosierdzia Bożego dla całego świata. I tutaj jest Boży ratunek dla zagubionego człowieka XXI wieku.
Lidia Dudkiewicz, Redaktor Naczelna „Niedzieli”