Jako młodzieniec wychowany na dworze królewskim Mojżesz miał duże poczucie własnej wartości i siły. W pewnym momencie obudziło się w nim poczucie narodowej solidarności i chciał wyzwolić swoich rodaków spod egipskiej dominacji. Musiał jednak zaraz ratować się ucieczką, ryzykując utratę całego znaczenia i perspektywy władzy. Dalsza jednak historia pokazała, że Bóg go właśnie do tego dzieła powołał, ale nie według jego własnych wyobrażeń i pomysłów, lecz wedługBożego planu. Mojżesz musiał przejść 40-letnie rekolekcje na pustyni. Po nich dopiero stał się człowiekiem pokornym, kiedy zrozumiał, że sam niczego nie potrafi uczynić. Autor Księgi Liczb napisał potem o nim: Mojżesz zaś był człowiekiem bardzo skromnym, najskromniejszym ze wszystkich ludzi, jacy żyli na ziemi (Lb 12,3). Dopiero tak przygotowany mógł wypełnić swoją misję. W tym wymiarze jego historia przypomina historię Jakuba, który w młodości starał się wykraść błogosławieństwo swojemu bratu. W końcu otrzymał błogosławieństwo od samego Boga, ale także po latach służby u swojego wuja, które nauczyły go pokory.

 

Kto się wywyższa, będzie poniżony (Mt 23,12). Ta prawda w szczególności dotyczy naszej relacji z Bogiem. Jeżeli podobnie jak młody Mojżesz mniemamy, że znamy Boga, że jesteśmy blisko Niego, bardzo często okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie. W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus napomina miasta, czyli właściwie ludzi w nich mieszkających, w których najczęściej przebywał i nauczał. Należały do nich Korozain i Betsaida. Mimo Jego obecności i nauczania ludzie się w nich nie nawrócili. Podobnie było w Jego rodzinnym Nazarecie, gdzie Pan Jezus powiedział, że tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu, może być prorok tak lekceważony (Mk 6,4).

Ta prawda odnosi się nie tylko do wymienionych miast, ale ma charakter bardziej uniwersalny. W Ewangelii znajdujemy inne wypowiedzi Pana Jezusa, które mówią o niej. W odniesieniu do sądu ostatecznego Pan Jezus powiedział:

Wtedy zaczniecie mówić: Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś. Lecz On rzecze: Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym (Łk 13,26–29).

Nauczając i dokonując cudów, Pan Jezus pragnie naszego nawrócenia, czyli przemiany serca. Bez niej nasza więź z Nim pozostaje zewnętrzna, a przez to sami jesteśmy obcy dla Niego, i to niezależnie od tego, jak mocno byśmy deklarowali i ogłaszali wkoło, że jesteśmy ludźmi wierzącymi i obrońcami wiary. Dopiero wówczas, gdy dokonuje się w nas wewnętrzna przemiana, gdy naszym życiem zaczyna kierować ten sam Duch, który Jego doprowadził do oddania siebie samego za nasze życie, stajemy się Jego przyjaciółmi, braćmi i siostrami i otrzymujemy udział w Jego życiu.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi