Projekt ustawy, przygotowany przez grupy aktywistów ekologicznych, wzywa do uznania rzeki Odry za byt posiadający własne prawa – do „istnienia, swobodnego przepływu i naturalnej ewolucji”. Nie udało się zebrać wymaganych 100 tys. podpisów, ale pomoc przyszła z politycznego zaplecza. To posłowie koalicji rządzącej zgłosili projekt jako własny, nadając mu status inicjatywy poselskiej.

Nowe zapisy przewidują m.in. całkowitą rezygnację z planów rozwoju żeglugi śródlądowej oraz podporządkowanie całej działalności nad Odrą specjalnie powołanemu „Komitetowi Reprezentantów Rzeki Odry”. Ów organ miałby kontrolować każdą aktywność w obrębie rzeki – nie tylko przemysłową, ale nawet rekreacyjną, jeśli narusza „prawa rzeki”.

W uzasadnieniu projektu czytamy: „Warto podkreślić, że rekreacyjne korzystanie z rzeki Odry nie wymaga zawarcia porozumienia z Komitetem Reprezentantów, o ile nie narusza praw podstawowych rzeki wymienionych w art. 3. Zatem aktywności takie jak pływanie, kajakarstwo, wędkarstwo (zgodne z zaleceniami Komitetu Naukowego) czy obserwacja przyrody mogą być swobodnie realizowane”.

Projekt ten może wywołać poważną debatę w Sejmie. Jeśli przejdzie, Polska stanie się jednym z pierwszych krajów UE, które nadadzą całkowicie absurdalną „osobowość prawną” rzece. Krytycy wskazują, że konsekwencje tej całkowitej lewicowej aberracji mogą być trudne do przewidzenia – zarówno dla gospodarki, jak i praworządności.