Miller – jako były premier – został zaproszony na uroczystość zaprzysiężenia Karola Nawrockiego, jednak już dawno temu zapowiedział, że nie weźmie w niej udziału.
Podobnie jak Roman Giertych, Miller nie może przeboleć porażki Trzaskowskiego i zdaje się święcie wierzyć, że nie jest wiadome, kto wygrał wybory.
Podobnie do Millera zachował się Wałęsa, co również nie powinno nikogo dziwić.
Miller nie szczędził także Tuskowi i jego ekipie słów krytyki po dzisiejszym Zgromadzeniu Narodowym.
„Cream de la cream koalicji 15 X stawił się tłumnie na zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego, choć przecież nikt ich nie zmuszał do udziału w tym gorszącym widowisku. Umościli się równo jak na akademii szkolnej, z minami, które mówiły więcej niż tysiąc słów. Ponure twarze ministrów i parlamentarzystów najlepiej oddawały nastrój, w jakim przyszło im wysłuchiwać słów nowego lokatora pałacu prezydenckiego. A słowa te nie były ani kurtuazyjne, ani pojednawcze. Wręcz przeciwnie – Karol Nawrocki chłostał ich retorycznym batogiem, wypominając błędy, oskarżając o słabość, ustawiając rząd w roli "jednostki pomocniczej prezydenta", podporządkowanej i zależnej. I nikt – absolutnie nikt z obecnych notabli – nie zdobył się na gest sprzeciwu, nie podjął polemiki, nie rzucił choćby cienia wątpliwości. Milczeli z własnej woli. A późniejsze pojękiwania w mediach i gabinetach nie miały już znaczenia – teatr się odbył, kamery wszystko zarejestrowały. Upokorzenie zostało zaakceptowane. Z wyboru” – napisał Miller na Facebooku.