W artykule opublikowanym przez „Tageszeitung” podkreślono, że chociaż Steinmeier uznał niemieckie zbrodnie wojenne, jego odmowa przyjęcia odpowiedzialności za reparacje sprawia, że temat pozostaje aktualny. Grecja, cierpiąca na skutek nazistowskich działań, domaga się od Niemiec około 400 miliardów euro, co według komentatorów jest słuszne, biorąc pod uwagę ogrom zniszczeń i liczbę ofiar — szacuje się, że podczas wojny zginęło tam około miliona ludzi.

Incydent w obozie dla uchodźców, który skomplikował wizytę Steinmeiera, nie odciągnął jednak uwagi od głównego tematu. Grecy z determinacją przypominają o swojej historii i nie zamierzają zrezygnować z roszczeń, aż Niemcy przyznają się do zobowiązań.

Podczas spotkania z prezydent Grecji Kateriną Sakellaropulu, temat reparacji znów został poruszony, a ona stwierdziła, że roszczenia pozostają otwarte. Choć niemiecki rząd uznaje tę kwestię za zamkniętą, nieustanna dyskusja wskazuje na głęboko zakorzenione napięcia związane z przeszłością.

Grecja planuje zwrócenie się do międzynarodowych instytucji, aby wyegzekwować swoje prawa. „Nie zrezygnujemy, dopóki Niemcy nie zapłacą” – wołali zebrani podczas uroczystości.

Warto też przypomnieć, że reparacje należą się również Polsce, która doświadczyła jeszcze większych strat w wyniku niemieckiej agresji. Podczas II wojny światowej Polska straciła około 6 milionów obywateli, w tym półtora miliona Żydów, a kraj został zrujnowany przez działania okupanta. Niemieckie zbrodnie, w tym masowe egzekucje, zniszczenia miast i grabieże, doprowadziły do niewyobrażalnych cierpień i zniszczeń. W obliczu tak tragicznych wydarzeń, żądania reparacyjne ze strony Polski są nie tylko uzasadnione, ale konieczne.