Tekst Thomasa Schmida na łamach internetowej wersji niemieckiego dziennika wyczerpuje niemieckie "standardy". Przywołuje on następujące słowa Jarosława Kaczyńskiego:

Nie pasujemy do niemiecko-rosyjskich planów dla Europy. Niezależna, silna gospodarczo, społecznie i militarnie Polska jest dla nich przeszkodą”.

Uważa, że „PiS regularnie przywołuje duchy przeszłości, oskarża opozycję o zdradę i zatruwa stosunki polsko-niemieckie” – czytamy.

Zauważa on jednak, że pewna formuła niemieckiej polityki wobec Polski ulega wyczerpaniu, co będzie wymagało od rządu RFN zmiany podejścia do Polski.

Z drugiej strony Schmid piętnuje też "skandaliczną protekcjonalność" Niemiec wobec naszego kraju, ponieważ Polska – zauważa niemiecki dziennikarz - jest obecnie najbardziej dynamicznie rozwijającym się krajem UE, a ponadto „posiada głębokie doświadczenie, którego brakuje Niemcom, szczególnie w kwestii stosunków z Rosją”.

Krytykuje także politykę Niemiec wobec Rosji i obarcza niemiecki rząd winą za rosyjską agresję na Ukrainę.

- Nie zrobiono tego, co było pilnie potrzebne: włączenia prosperującej Polski do grona decydujących państw UE. Kiedy przed laty negocjowano porozumienie mińskie, Polska nie zasiadła przy stole negocjacyjnym – choć byłoby to oczywiste zarówno z powodów geograficznych, jak i politycznych. Nikt nawet tego nie żałował - pisze Schmid.

Odnosząc się do niemieckiego podejścia do Polski w obliczu ostatnich tarć na forum Unii Europejskiej stwierdza:

- Zamiast obalać teraz unijną zasadę jednomyślności i tym samym umacniać francusko-niemiecką dominację, rząd niemiecki zrobiłby lepiej, gdyby wreszcie nadał Polsce znaczenie, na jakie zasługuje z powodów politycznych, gospodarczych i historycznych.

W jego ocenie, UE po rozszerzeniu się o Europę Środkową bezmyślnie powtórzyła błąd podobny do tego, kiedy do ścisłego kręgu decyzyjnego w UE nie włączono Włoch.