Wieczorem 24 maja w Kawęczynie, miejscowości położonej pod Warszawą, doszło do potężnego pożaru kompleksu magazynowego. Zgłoszenie wpłynęło do służb ratunkowych tuż przed godziną 22:00, a skala zagrożenia sprawiła, że natychmiast skierowano na miejsce liczne jednostki straży pożarnej z całego powiatu piaseczyńskiego.

Z ogniem walczyło łącznie 160 strażaków i aż 42 zastępy, wspierane przez 50 pojazdów ratowniczo-gaśniczych. Rzecznik Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP, brygadier Karol Kroć, poinformował, że ogień objął powierzchnię około 10 tys. m², a działania gaśnicze były utrudnione przez zawalenie się części konstrukcji.

Akcję komplikowały nie tylko intensywne płomienie, lecz także wybuchy o nieznanym pochodzeniu, które zmusiły strażaków do opuszczenia wnętrza jednej z hal. Składowane tam tworzywa sztuczne paliły się wyjątkowo gwałtownie, emitując gęsty, toksyczny dym, który przez wiele godzin unosił się nad okolicą.

– Sytuacja była bardzo trudna ze względu na materiały zgromadzone wewnątrz – powiedział brygadier Kroć w rozmowie z TVN24. – Konieczne było także dowożenie wody z oddalonych punktów, ponieważ w bezpośrednim sąsiedztwie zabrakło działających hydrantów.

W akcję zaangażowały się również służby z Konstancina-Jeziorny, które przekierowały wodę z ujęcia w Opaczy do stacji w Borowinie, wspomagając działania gaśnicze.

Ze względu na zagrożenie chemiczne na miejsce skierowano Specjalistyczną Grupę Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego „WARSZAWA-6”, wyposażoną w mobilne laboratorium. Eksperci stale monitorowali powietrze pod kątem obecności szkodliwych substancji, takich jak pyły zawieszone PM10, PM2.5 oraz tlenki siarki i azotu. Dotychczas nie wykryto przekroczenia norm.

Władze lokalne wielokrotnie apelowały do mieszkańców pobliskich miejscowości o zamknięcie okien i niewychodzenie z domów. Pomiarów jakości powietrza dokonywano również przy użyciu dronów.

Choć skala zniszczeń jest olbrzymia – według szacunków mogło spłonąć nawet 18 tys. m² powierzchni magazynowej – służby informują, że nie odnotowano ofiar ani wśród ratowników, ani mieszkańców, ani też pracowników obiektu. Pożar nie rozprzestrzenił się na sąsiednie zabudowania mieszkalne, co jest niewątpliwym sukcesem strażaków.

ogaszanie ognia oraz rozbiórka nadpalonych konstrukcji trwały jeszcze długo po świcie. Przyczyny pożaru, jak również źródło wybuchów, pozostają na razie nieznane i będą przedmiotem dalszego dochodzenia.