Mariusz Paszko, Fronda.pl: Jak pan Redaktor ocenia tę wczorajszą, delikatnie mówiąc, niefortunną wypowiedź pani minister Barbary Nowackiej o „polskich nazistach”, którzy budowali obozy koncentracyjne?

Piotr Semka: Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy pani Nowacka się pomyliła czy nie, czy było to przejęzyczenie. Zapłaciła jednak cenę za politykę swojego obozu politycznego, który milcząco akceptował dwa trendy, a mianowicie zastępowanie określenia „Niemcy” określeniem „naziści” oraz sugerowanie, że Polska i Polacy byli współwinni Holokaustu.

W takich momentach, nawet kiedy to jest pomyłka, to wyjaskrawia to jakiś problem i pewna kulminacja nastąpiła właśnie wczoraj w Krakowie na konferencji, kiedy padły te nieszczęsne słowa.

Czy uważa Pana, że to kontynuacja tzw. polityki wstydu, czy może raczej próba odwracania uwagi od coraz słabszych sondaży Rafała Trzaskowskiego?

To mogło być przejęzyczenie, ale – jak już wspomniałem – jest ono skutkiem wcześniejszych zaniedbań. Pozwolę sobie przypomnieć historię Jacka Kuronia. W czasach, gdy był posłem na Sejm, krążyły plotki o jego problemach z alkoholem. Słynny był jego termos, który zabierał na salę sejmową. Wszyscy spekulowali, co się w nim znajduje. Kilka lat później, gdy Kuroń kandydował na prezydenta, miał nieszczęśliwy wypadek na rowerze. Wówczas wielu polityków Unii Demokratycznej przekonywało dziennikarzy, że to czysty przypadek, niezwiązany z alkoholem.
Podobnie jest teraz – brak reakcji na wcześniejsze używanie tego typu retoryki sprawia, że pomyłka Nowackiej może nawet być wiarygodna i przypadkowa.

Były premier Mateusz Morawiecki i pan prof. Przemysław Czarnek, były szef MEN, uważają, że pani Nowacka powinna podać się do dymisji. Podziela Pan ten pogląd?

Nie chcę tego oceniać. Warto jednak zauważyć, że problem wybielania Niemiec i przypisywania Polakom współodpowiedzialności za Holokaust nadal istnieje. To temat wymagający zdecydowanej reakcji, niezależnie od tego, kto wypowiada się publicznie.

Jak Pan Redaktor ocenia sondaże wyborcze, szanse Karola Nawrockiego, możliwość podmiany Rafała Trzaskowskiego? Chyba trochę ironią losu jest to, że Trzaskowski ostatnio podmieniał panią Kidawę-Błońską, a teraz sam może zostać podmieniony.

Sondaże bywają różne, a ich wyniki często zależą od zamawiającego. To żadna tajemnica, że firmy badawcze potrafią dostosować metodologię, by osiągnąć oczekiwany wynik.

Mogę powiedzieć tak, kampania nie rzuca na kolana, a pomysł wycofania Rafała Trzaskowskiego może jest i dobry. Pytanie tylko, na kogo. Ja osobiście nie bardzo widzę takiego kandydata w obozie PO.

Czyżby rozważano ponownie kandydaturę Radosława Sikorskiego?

Z tego co wiem i takie dochodzą do mnie sygnały z Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk chciałby raczej tego uniknąć, ponieważ uważa on ciągle Sikorskiego za jednego z niewielu ludzi, którzy mogą być jego rywalami w walce o kierowanie Platformą. Nie jest to więc takie oczywiste. Gdyby był tam taki kandydat, który sam się narzuca, to może bym w to uwierzył, ale w obecnej sytuacji raczej nie biorę tego pod uwagę.

Jak Pan widzi dalszy przebieg tej kampanii? Będzie nadal opierała się na fejkach, przepychankach, czy też można się spodziewać odrobiny merytoryki po sztabie PO?

Bardzo widoczne są próby dyskredytowania Karola Nawrockiego za pomocą jakichś insynuacji i to wyjątkowo rynsztokowych. Obóz Platformy najwidoczniej liczy na to, że taka polityka przyniesie efekty. To są wszystko insynuacje, na zasadzie jakiś plotek, pomówień, które tak naprawdę są niepoważne.

„Gazeta Wyboracza” pisze właśnie, że redaktor Michał Rachoń szpieguje Rafała Trzaskowskiego. Jak to można skomentować?

Jest sprawą całkowicie naturalną, że w kampaniach reporterzy podążają za wszystkimi kandydatami, a zazwyczaj najbardziej aktywni są ci, którzy są po drugiej stronie barykady. Próbę unikania tego można porównać do marynarza narzekającego, że wiatry wieją. Można też do tego podejść w sposób profesjonalny.

Przypomnę, że mieliśmy już takie sytuacje, że Rafał Trzaskowski przechwalał się nawet, że podawał złe godziny swoich wieców po to, żeby utrudnić pracę reporterowi jednej z telewizji prawicowych.

Przypomina to trochę technikę oblężonej twierdzy, tyle że w wersji nieco paranoicznej.

To na pewno pokazuje, że Rafał Trzaskowski źle sobie radzi z uważnym monitorowaniem jego kampanii przez media z innego niż on obozu.

Uprzejmie dziękuję Panie Redaktorze za rozmowę.