Stany Zjednoczone zatrzymują wysłanie pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm, rakiet do systemów OPL ( rakiety PAC-2 i PAC-3 do systemów Patriot i zestawy krótkiego zasięgu Stinger), rakiet Hellfire, rakiety kilku typów dla uzbrojenia samolotów F-16. Czyli rzeczy kluczowe dla Ukrainy.
Odpowiedzialny za tą decyzję miał być Elbridge Colby i podjęto ją po przeprowadzeniu kontroli stanu amerykańskich magazynów. Bo stwierdzono, że one się kurczą więc należy wstrzymać dostawy rakiet i amunicji za granicę. Pisze o tym Politico. Rzeczniczka Białego Domu ta informację potwierdza.
Tu trzeba trochę kontekstu. Administracja Donalda Trumpa nigdy nie podjęła decyzji o udzieleniu jakiegokolwiek wsparcia Ukrainie. Mimo że Biden zostawił Trumpowi na ten cel kwotę ok 3,5 mld dolarów. Jedyne dla czego istniało nadal zielone światło - kontynuacja dostaw z pakietów ogłoszonych za poprzedniej administracji. No więc WŁAŚNIE TE DOSTAWY WSTRZYMANO. Czyli mowa tutaj o tym, że jednak nawet to wsparcie, które było już uzgodnione dużo wcześniej teraz Amerykanie zatrzymują. Przy czym dotyczy to również rzeczy zamawianych od zera u amerykańskich producentów. Czyli na przykład zamówienia na rakiety które wcześniej złożono do producentów, opłacono i czekano na nie rok albo i więcej.
Stanem na dziś być może zostają jeszcze dostawy czegoś co Colby nie uznał za krytycznie ważne dla USA. Może pociski do TOW, może jakaś jeszcze amunicja. Oprócz tego zostaje oczywiście Starlink i wymiana danymi wywiadowczymi, z którą co prawda nie wiemy konkretnie jaki jest tutaj stan spraw.
Tak czy inaczej, Ukraina już walczy bez wsparcia USA. I z czasem ustanie jakiekolwiek wsparcie, kiedy ostatnie dostawy z bidenowskich pakietów dotrą. Dostawy uszczuplone teraz o wszystko co było dla Kijowa najcenniejsze.