– Putin rozumie, że nie da się już wygrać tej wojny. Na froncie sytuacja ugrzęzła, a gospodarka zbliża się do krawędzi – twierdzi Kałasznikow w opublikowanym wpisie cytowanym m.in. przez Kresy24.pl.

Według Kałasznikowa Kreml nie ma już wystarczających środków, by finansować nie tylko armię rosyjską, ale również ewentualnych zagranicznych najemników – takich jak żołnierze z Korei Północnej, których rzekomy udział na froncie był w ostatnich tygodniach nie do końca jasny.

– Nawet Koreańczykom trzeba będzie zapłacić. A my nie mamy z czego – zaznacza ekspert.

Szczególnie dotkliwym ciosem okazują się straty rosyjskiej armii oraz technologiczna przewaga Ukrainy, szczególnie w dziedzinie dronów. – Oni są o krok przed nami – przyznał z rozbrajającą szczerością bloger.

Kałasznikow uważa, że Władimir Putin nie odważy się na kolejną falę mobilizacji, ponieważ obawia się niepokojów społecznych i destabilizacji w samej Rosji. – Społeczeństwo tego nie wytrzyma – prognozuje.

Z-bloger krytycznie ocenił taktykę rosyjskich mediów, które usiłują przedstawiać decyzje Kremla o rozmowach w Stambule jako rzekome sukcesy. Przypomniał, że to Ukraina dyktuje dziś warunki, a jej prezydent Wołodymyr Zełenski jasno postawił warunek osobistego udziału Władimira Putina w negocjacjach.

– Znowu wyszliśmy na naiwnych. Zełenski nas przechytrzył, media wciskały ludziom bajki – przyznaje Kałasznikow.

Zdaniem eksperta Kreml rozważa rozmowy nie dlatego, że chce pokoju, lecz dlatego, że nie ma już innego wyjścia. Wojna wyczerpała rosyjskie siły, a sankcje, odpływ inwestorów i embargo technologiczne paraliżują gospodarkę. Prognozowane jesienne załamanie może być – według Kałasznikowa – momentem, w którym rosyjskie społeczeństwo zacznie się buntować.

Dziennik „The Moscow Times” w ostatnich dniach informował, że rosyjski rubel gwałtownie traci na wartości, a rezerwy walutowe są na granicy wyczerpania. Równocześnie Radio Swoboda podało, że w obwodzie rostowskim rozpoczęto nową falę poboru do wojska, co może świadczyć o desperackich działaniach Kremla.

Dodatkowo Bloomberg donosi, że rosyjskie elity coraz częściej naciskają na Putina, by podjął próbę negocjacji przed końcem 2025 roku, gdy sytuacja finansowa państwa może być już nieodwracalna.

Wypowiedzi Maksima Kałasznikowa to symptom narastającej paniki w rosyjskich kręgach opiniotwórczych. Po ponad dwóch latach wojny, rosyjska gospodarka i armia nie są w stanie utrzymać tempa działań zbrojnych, a społeczeństwo staje się coraz bardziej niechętne wobec kontynuowania konfliktu. Według niego już jesień tego roku może przynieść przełom – nie na froncie, lecz w Moskwie.