Jak podaje IMGW, Polska znajduje się obecnie pod wpływem niżu znad Litwy, który przemieszcza się przez północną i centralną część kraju. To właśnie ten układ odpowiada za niespotykaną aurę – majową krupę śnieżną, przelotne burze i spadki temperatur do wartości bliższych listopadowym niż wiosennym normom.
Na dodatek sytuację komplikuje wypieranie ciepłego powietrza oraz napływ chłodnego, wilgotnego powietrza arktycznego. Prognozy zapowiadają tylko niewielki wzrost ciśnienia – co nie oznacza poprawy pogody.
Piątek przyniósł zachmurzenie duże z przejaśnieniami oraz przelotne opady deszczu i burze – lokalnie z krupą śnieżną. W górach odnotowano przyrost pokrywy śnieżnej do 5 cm. Temperatury maksymalne wahały się od zaledwie 7°C na północnym wschodzie do 16°C na zachodzie kraju. Silniejsze podmuchy wiatru (do 70 km/h nad morzem i 80–90 km/h w górach) dodatkowo potęgowały uczucie chłodu.
W nocy z piątku na sobotę pogoda nie ulegnie poprawie. Prognozowane są dalsze opady deszczu, a w rejonach podgórskich także deszczu ze śniegiem. W Karpatach ponownie możliwy jest przyrost pokrywy śnieżnej. Najzimniej będzie w południowo-wschodnich rejonach kraju – temperatura może spaść do 0°C, a przy gruncie nawet do –2°C.
Choć krupa śnieżna w maju nie jest bezprecedensowa, to jej częste występowanie – zwłaszcza w połączeniu z burzami – może niepokoić. Jest ona wynikiem zderzenia chłodnych mas powietrza z ciepłymi i wilgotnymi, co w obecnych warunkach zachodzi niemal codziennie.
Według prognoz długoterminowych z serwisów meteorologicznych Meteo.pl i Severe Weather Europe, pogoda w Polsce może pozostać niestabilna co najmniej do drugiej połowy maja. Możliwe są przejściowe ocieplenia, ale także nawroty chłodów i przelotnych opadów. Obecne warunki to przykład działania tzw. „bloku omega”, czyli układu barycznego utrzymującego wyż nad Skandynawią i niż nad Europą Wschodnią – sytuacji prowadzącej do długotrwałych anomalii pogodowych.