– „Jestem rozczarowany. Zamieszanie i chaos w wymiarze sprawiedliwości wydają się większe niż za rządów PiS” – podsumowuje Tuleya. – „Sprawa neosędziów nadal nie została rozwiązana, a obywatele wciąż nie mają pewności co do stabilności wydawanych orzeczeń”.

Jednym z najpoważniejszych wyzwań według Tulei, przed którymi stoi wymiar sprawiedliwości kierowany przez Adama Bodnara, jest kwestia tzw. neo-sędziów. – „Przez rok można było przygotować kompleksowy projekt rozwiązania tej sprawy. Tymczasem wciąż mamy jedynie niekonsekwentne propozycje, które co chwilę są zmieniane lub porzucane” – komentuje Tuleya.

Jak wskazuje Tuleya, w jego własnym wydziale połowa stanowisk nadal obsadzona jest przez osoby, których status jest podważany. – „Nie wiemy, czy orzekać z nimi, czy nie. Taka sytuacja to katastrofa zarówno dla sędziów, jak i obywateli, którzy mogą kwestionować wydane wyroki” – dodaje.

Tuleya zwraca uwagę na brak spójności w działaniach ministerstwa sprawiedliwości i innych instytucji publicznych. Jako przykład podaje propozycję marszałka Sejmu Szymona Hołowni, zgodnie z którą o ważności wyborów prezydenckich miałby orzekać cały Sąd Najwyższy, łącznie z neosędziami. – „To dobitny przykład żonglowania zasadami przez polityków. Takie działania jedynie pogłębiają chaos” – podkreśla.

Niejasne zasady funkcjonowania instytucji, takich jak neo-KRS czy neoizby Sądu Najwyższego, nadal pozostają nierozwiązane, mimo że minister Adam Bodnar zapowiadał gruntowne reformy. – „Deklaracje o odbudowie praworządności są piękne, ale brakuje konkretnych efektów” – ocenia Tuleya.

Jako pozytywy działań koalicji 13 grudnia Tuleya postrzega „demokratyczny sposób powoływania prezesów sądów”. – „To ogromna różnica w porównaniu do poprzednich lat, gdy stanowiska obejmowały osoby przyniesione w teczkach, nieposiadające poparcia środowiska sędziowskiego” – mówi.