Poseł Janusz Cieszyński podzielił się w mediach społecznościowych wnioskami z analizy raportu na temat unieważnienia wyborów prezydenckich w Rumunii. Parlamentarzysta przypomina, że unieważnienie I tury wyborów uzasadniano rzekomą ingerencją Rosji w proces wyborczy.  

- „W ramach pracy poselskiej dotarłem do poufnych dokumentów zawierających odpowiedź Tik Toka na pytania Komisji Europejskiej w tej sprawie”

- wskazał parlamentarzysta.

Były szef resortu cyfryzacji streścił raport i podzielił się swoimi wnioskami.  

- „Po pierwsze, i potwierdza to niedawny raport Komisji Weneckiej, nie ujawniono żadnych dowodów na to, że mieliśmy do czynienia z zagraniczną operacją wpływu”

- wskazuje polityk.

- „Po drugie wygląda na to, że ktoś przy okazji chce upiec drugą pieczeń i wrobić w temat Tik Toka. Podobne działania (share'owanie treści pro-Georgescu) były prowadzone na Youtube, Facebooku i Instagramie, ale o ich udziale jakoś nie słychać

- dodaje.

Co natomiast oznacza to dla Polski?

- „Doceniając działania Ministerstwa Cyfryzacji w zakresie ochrony wyborów - musimy bardzo uważać, aby nie wylać dziecka z kąpielą. Wszystko bowiem wskazuje na to, że jeśli nawet wokół wyborów w Rumunii pojawiły się jakieś sieci kont, to nie były one duże i nie ma przedstawiono dotąd dowodów potwierdzających ich rosyjskiej korzenie”

- podkreśla Cieszyński.