Minęło zaledwie kilka tygodni od pełnego entuzjazmu ogłoszenia przez Rafała Trzaskowskiego budowy nowego „ruchu obywatelskiego”, który sam wiceprzewodniczący PO nazwał „nową Solidarnością”. Ruch ten miałby skupiać samorządy, stowarzyszenia i wszystkich sympatyków polityka. Okazuje się jednak, że może skończyć się na samych zapowiedziach. Jak informuje tygodnik „Wprost”, w samej partii Rafała Trzaskowskiego nie bardzo wiadomo, co zrobić z jego poparciem z II tury wyborów prezydenckich.

W obliczu sromotnej porażki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która w najgorszym dla siebie czasie kampanii wyborczej miała w sondażach poparcie 2-3 proc., wejście do II tury i przekonanie do siebie ponad 10 mln Polaków, to dla Rafała Trzaskowskiego niewątpliwy sukces. Problem w tym, że Platforma Obywatelska, która skupia się na podważaniu ważności wyborów prezydenckich i obrażaniu na Polaków, którzy wybrali Andrzeja Dudę, kompletnie nie wie, co z tym sukcesem zrobić.

- „Z wielkich planów Rafała Trzaskowskiego nic nie będzie” – informował wczoraj tygodnik „Wprost”. Jak piszą na łamach gazety Joanna Miziołek i Eliza Olczyk, powołując się na informatorów w partii, po prostu nie ma pomysłu na Rafała Trzaskowskiego.

Problem rodzą m.in. zapowiadane przez wiceprzewodniczącego PO wspólne listy wyborcze opozycji w wyborach parlamentarnych, które opozycja już przerabiała. Dziś nie chce ich ani sama Platforma, której obecne władze krytykowały Grzegorza Schetynę za stworzenie Koalicji Europejskiej, ani politycy innych partii:

- „Trzaskowski ogłosił na przykład, że będą wspólne listy opozycji, a rok temu jego dzisiejsi współpracownicy krytykowali Grzegorza Schetynę za zmontowanie Koalicji Europejskiej” – mówi tygodnikowi jeden z polityków PO, który przekonuje, że z planów budowania nowej siły politycznej nic nie będzie.

Skoro więc sama Platforma Obywatelska nie wierzy w powodzenie ambitnych planów Rafała Trzaskowskiego, to kto ma w nie wierzyć?

kak/Wprost, DoRzeczy.pl