2. Nowa umowa handlowa UE- Ukraina ma zliberalizować ten handel, w tym także produktami rolnymi, niestety oznacza to kolejną falę wwozu do Polski przede wszystkim ukraińskiego zboża, ale także innych wrażliwych dla naszego rynku, produktów rolnych, jeżeli okaże się, zasadnicza część jego eksportu przez Morze Czarne, będzie niemożliwa. Koszty jego transportu drogą lądową, są wprawdzie znacznie wyższe, niż drogą morską, ale jeżeli w dalszym ciągu statki na Morzu Czarnym będą atakowane przez Rosję, to właśnie przede wszystkim nasz kraj, jako najbliżej położony, zostanie zalany eksportem ukraińskiego zboża. Polski rząd w związku z przewodnictwem w Radzie, powinien wykorzystywać wszystkie swoje możliwości, żeby ochronić interesy polskich rolników, niestety po komunikacie ministra Siekierskiego, wyraźnie widać, że w tej sprawie nie zrobił nic.

3. Nowa umowa handlowa UE- Ukraina ma być dodatkowym instrumentem pomocy Unii dla tego kraju (Ukraina już w nadwyżkę w handlu z UE w wysokości około 1,5 mld euro), więc nie ulega wątpliwości, że jest przede wszystkim, korzystna dla tego kraju. Niestety szczególnie eksport z Ukrainy do UE produktów rolnych, uderza w interesy unijnych rolników, ponieważ wprawdzie ten kraj nie jest członkiem UE, ale ma lepsze warunki handlu niż kraje członkowskie. „Ukraińscy rolnicy” nie muszą już teraz spełniać unijnych norm produkcyjnych, mogą stosować w produkcji rolniczej substancje zakazane w unijnym rolnictwie, jak na przykład środki ochrony roślin. Niestety już w ciągu ostatnich 3 lat ,kiedy przedłużana była tzw. wojenna umowa handlowa, „ukraińscy rolnicy” uzyskali dostęp do unijnego rynku, nie spełniając wielu warunków jakie muszą spełnić unijni rolnicy.

4. Trzeba przy tym przypomnieć, że obowiązująca do 6 czerwca, tzw. wojenna umowa handlowa UE-Ukraina z ograniczeniami dotyczącymi produktów wrażliwych, spowodowała, że z Ukrainy do UE np. wwóz cukru wzrósł 33-krotnie, pszenicy 20-krotnie, jaj -14-krotnie, mięsa drobiowego 2-krotnie w stosunku do stanu sprzed wojny 2021 roku i duża cześć tego eksportu znalazła się przede wszystkim na polskim rynku, ze względu na wspomniane najniższe koszty transportu do naszego kraju. Sumarycznie, te korzystne dla Ukrainy warunki handlu, między innymi produktami rolnymi, które obowiązywały przez ostatnie 3 lata, potwierdza wzrost udziału ukraińskiego eksportu rolno-spożywczego do UE z 28% w 2021 roku, a więc przed wojną, do aż 56% w 2023 roku w czasie agresji Rosji na Ukrainę.

5. Piszę „ukraińscy rolnicy” używając cudzysłowu, ponieważ większość tamtejszych przedsiębiorstw zajmujących się produkcją rolną i eksportem produktów rolniczych, to wielkie agroholdingi, których właścicielami jest kapitał pochodzący z krajów Europy Zachodniej, USA, a nawet krajów arabskich, a także ukraińscy oligarchowie. Blisko 100 takich agroholdingów gospodaruje na 1/4 ziemi rolnej (około 6,5 mln ha) całej Ukrainy, a największe z nich dysponują po 500-600 tys ha i w dużej części są to czarnoziemy, więc tak naprawdę konkurencja z nimi jest w zasadzie niemożliwa. To właśnie właściciele tych agroholdingów, wywarli presję na urzędników KE na liberalizację handlu pomiędzy UE i Ukrainą i będą mieć w zasadzie nieograniczony dostęp do unijnego rynku liczącego ok. 430 mln konsumentów. A że stanie się to kosztem unijnych rolników, a przede wszystkim polskich rolników ze względu na najniższe koszty transportu tych produktów właśnie do Polski, a jedyną reakcją na to ministra rolnictwa jest stwierdzenie, że jest mu z tego powodu przykro.