„Być może usłyszeliśmy kroki historii” – mówi w rozmowie z Anną Wiejak dla portalu wPolityce.pl prof. Włodzimierz Marciniak, komentując obecną sytuację w Kazachstanie.
W Kazachstanie trwają ogromne protesty wywołane dużymi podwyżkami cen gazu i paliwa. Do protestujących przyłączają się siły bezpieczeństwa Kazachstanu, wysłane do tłumienia demonstracji. Demonstranci domagają się m. in. wycofania się z życia politycznego byłego wieloletniego przywódcy Kazachskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a następnie prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa. Nazarbajew oficjalnie zrzekł się władzy, jednak w dalszym ciągu rządzi krajem "z tylnego siedzenia". Zamieszki mają obecnie bardzo brutalny charakter. Poza ofiarami cywilnymi, w trakcie zamieszek zginęło 12 funkcjonariuszy kazachskich sił bezpieczeństwa, a ponad 300 zostało rannych. Zainterweniowała już Rosja, która wysłała do Kazachstanu swoje wojska.
O komentarz do tej sytuacji portal wPolityce.pl poprosił prof. Włodzimierza Marciniaka, sowietologa i rosjoznawcę, byłego ambasadora RP w Moskwie. Podkreśla on, że bardzo ważny jest polityczny sens tych zamieszek.
- „Do tej pory Kazachstan był uważany za wzorcowy, modelowy przykład autorytarnego tranzytu władzy. Wieloletni prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew ustąpił w 2019 roku, co zresztą już wtedy było reakcją na powoli narastające napięcie społeczne, które nie wybuchło w Kazachstanie nagle - ono już się tliło od dłuższego czasu, zachowując za sobą wiele ważnych, formalnych uprawnień. Pamiętam, że wtedy komentatorzy się zastanawiali, czy Rosja nie pójdzie tą drogą”
- wskazuje ekspert.
- „Dzisiaj już wiemy, że ten model autorytarnego tranzytu władzy się nie udał. Wcześniej czy później nastąpił poważny polityczny kryzys, co zapewne będzie miało poważne konsekwencje, nie tylko dla samego Kazachstanu, ale być może dla innych krajów postsowieckich”
- dodaje.
Zdaniem prof. Marciniaka odejście Nazarbajewa rzuca światło na działania Władimira Putina, który domaga się od Stanów Zjednoczonych i NATO „gwarancji bezpieczeństwa”. Putinowi chodzi o „załatwienie spraw tranzytu władzy w gronie państw postsowieckich”.
- „Być może usłyszeliśmy kroki historii. Rozpad Związku Sowieckiego zaczął się od kryzysu w Kazachstanie, zamieszek w grudniu 1986 roku. Wtedy Nazarbajew doszedł do władzy. Teraz on odchodzi w takim samym kontekście niezwykle dramatycznych, krwawych zamieszek. Być może epoka dobiega końca”
- ocenia rozmówca portalu wPolityce.pl.
kak/wPolityce.pl