Biali w Wielkiej Brytanii są rasą niższą mającą mniej praw niż kolorowi. Przynajmniej taki wniosek można odnieść, po tym, jak biały brytyjski kibic z miasta Burnley w hrabstwie Lancashire w Anglii został wyrzucony z pracy za to, że zorganizował przelot samolotu z napisem „białe życie ma znaczenie”. Z pracy wyrzucono też jego białą dziewczynę, tylko za to, że jest dziewczyną kogoś, kto stwierdził, że „białe życie ma znaczenie”.

W czasie meczu piłki nożnej w ramach brytyjskiej Premier League między drużynami Burnley a Manchester City nad stadionem przeleciał samolot z banerem "White Lives Matter Burnley" (białe życie ma znaczenie). Na stadionie wszyscy piłkarze mieli na koszulkach zamiast swoich nazwisk hasło "Black Lives Matter" (czarne życie ma znaczenie), by solidaryzować się z komunistami i czarnymi rasistami terroryzującymi miasta USA oraz innych krajów na zachodzie. Hasło o szacunku dla białego życia uznano za rasistowskie – w Wielkiej Brytanii rasizmem jest przekonanie, że biali nie są rasą niższą i mają takie same prawa jak kolorowi.

Fan drużyny Burnley Jake Hepple został wyrzucony z pracy w Paradigm Precision w Lancashire, gdzie pracował jako spawacz za zorganizowanie (wraz z innymi 60 osobami) przelotu samolotu z hasłem nawołującym do szanowania białego życia. Prześladowany z rasistowskich pobudek biały robotnik nie jest rasistą (w klasycznym znaczeniu tego słowa), ma wielu kolorowych znajomych i jego zbrodnią było to, że uważa, że białe życie ma również znaczenie. Z pracy w Solace Foot Health and Reflexology dostała wyrzuca nawet dziewczyna białego robotnika Megan Rambadt – jej firma zaoferowała jej sfinansowanie treningu Intensywnej Wrażliwości Rasowej. Kibic ma też dożywotni zakaz wchodzenia na stadion. Na szczęście Policja odmówiła ścigania białego robotnika.

Jan Bodakowski