W najnowszym numerze tygodnika „Sieci” możemy przeczytać kolejna porcję faktów na temat Rafała Trzaskowskiego oraz zaplecza, z którego kontrkandydat Andrzeja Dudy w drugiej turze wyborów prezydenckich się wywodzi i kto za nim stoi.

W artykule „Trzaskowski, czyli kto?” Marek Pyza pisze:

- Dopiero na ostatniej prostej, ostro dociskany, pękł. Wyborcom dał trzy dni na zapoznanie się z tą twórczością. Opublikował kilkudziesięciostronicową prezentację wieczorem przed ostatnim dniem kampanii. Umiłowane wolne media dostały jeszcze mniej – mogą się nią zajmować tylko przez 30 godzin. A może o to właśnie chodziło? 

A także:

- Wspólnie z rektorami uczelni medycznych i izbami lekarskimi zadbam o to, aby na studiach medycznych było więcej studentów, a ich liczba na specjalizacjach odpowiadała zapotrzebowaniu w kraju”. Wow! A w jaki sposób zadba? Publicznie pytamy

Z kolei Marcin Wikło w tekście „Długa droga do pałacu” zauważa:

- Chodzi o postawienie fałszywej alternatywy, że blisko 2 mld zł zapisane w ustawie rekompensacyjnej zamiast do mediów publicznych powinno trafić do chorych onkologicznie. I że życie tych chorych zależy od podpisu Andrzeja Dudy. Oczywiście (…) nie było technicznie takiej możliwości, bo pieniądze dla radia i telewizji to nie była gotówka, tylko obligacje, które do systemu ochrony zdrowia trafić po prostu nie mogły. W to już jednak mało kto chciał się zagłębiać.

Dodaje też:

- Niewytłumaczona do dziś jest w tym rola Jarosława Gowina, lidera koalicyjnego Porozumienia, który od początku – wbrew swoim koalicjantom – deklarował, że wybory 10 maja się nie odbędą. I nie odbyły się, do czego przyczynili się posłowie jego ugrupowania.

Oraz:

- W PiS wiele osób ma żal do Jarosława Gowina, że pomagając przełożyć wybory, zabrał Andrzejowi Dudzie możliwość łatwego zwycięstwa, a podał tlen dławiącej się Platformie Obywatelskiej.

 

mp/tygodnik sieci