Uczniowie ze szkoły elementarnej (w USA niższa szkoła podstawowa) w Maxham w stanie Massachusetts mieli narysować coś, co kojarzy im się z Bożym Narodzeniem. Jeden z uczniów kilka dni wcześniej odwiedził z rodziną sanktuarium Matki Bożej z La Salette w Attleboro. Pod wpływem wrażeń namalował Jezusa ukrzyżowanego. Ojciec ośmiolatka Chester Johnson natychmiast otrzymał telefon ze szkoły.

Nauczyciel poinformował go, że jego syn namalował brutalny rysunek i dlatego został zawieszony. – Powiedziano mi, że syn będzie musiał opuścić szkołę i uzyskać specjalną opinię psychologa – mówi Johnson. Ojciec uważa, że taka opinia nie jest konieczna i w rysunku syna nie widzi nic złego.

Dyrekcja szkoły odmówiła mediom komentarzy powołując się na poufność sprawy. Z kolei członek komitetu szkolnego Christine Fagan w wypowiedzi dla radia WBZ przyznała, że była to rozczarowująca decyzja. Zwłaszcza, że chłopiec bardzo źle zniósł incydent.

– Odpowiedź szkoły była nawet bardziej niepokojąca niż odruchowa interpretacja rysunku chłopca przez nauczyciela - uważa prof. Kerri Augusto z Becker College zajmująca się psychologią i studiami nad rodziną. Jej zdaniem, to właśnie placówka edukacyjna, wysyłając dziecko do domu i nakazując zaświadczenie od psychologa, rażąco zlekceważyła potrzeby emocjonalne i społeczne dziecka.

Po przebadaniu przez psychologa chłopiec otrzymał stosowne zaświadczenie, zezwalające na powrót. Rodzice jednak zdecydowali, że przeniosą go do innej placówki.

AJ/Piotrskarga.pl

 

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »