Na łamach „Gazety Wyborczej” Szymon Hołownia usiłuje się tłumaczyć ze wsparcia udzielonego Rafałowi Trzaskowskiemu. Czy można mu wierzyć? Twierdzi, że nie popiera Trzaskowskiego, ale musi zagłosować przeciw prezydenturze Dudy.

Hołownia stwierdza wprost: „Przede wszystkim nie Duda. To jest dla mnie komunikat podstawowy. Nie mam w drugiej turze swojego kandydata, więc zagłosuję nie za czymś, tylko przeciwko czemuś. Przeciwko tej wizji prezydentury i Polski, jaką prezentował Andrzej Duda przez ostatnie lata, suflowanej mu przez Prawo i Sprawiedliwość. Chciałbym mieć inny wybór, ale go nie mam”.

Dodaje, że zagłosuje na Trzaskowskiego bez przekonania oraz, że znudził się mu wybór jakiego Polacy muszą dokonywać od 15 lat. „Jako obywatel tego kraju mam ochotę przestać wreszcie być zasiekami, zaporą, szlabanem dla zła i zacząć budować realne dobro” – powiedział.

Dosyć niejasno Hołownia wskazuje, że będzie zachęcać innych do udziału w wyborach czyli de facto do wyboru Trzaskowskiego jako „mniejszego zła”. Stwierdził: „Postaram się też mówić tym, którzy za mną teraz poszli, że to jest nasze główne zadanie. I chciałbym, żebyśmy o tej polityce, która przed nami, również po tych wyborach właśnie w ten sposób myśleli”.

W rozmowie były prezenter TVN kilka razy tłumaczy się ze wsparcia udzielanego kandydatowi KO. Mówi: „To jest komunikat o tym, jak ja zagłosuję, głosując w bardzo niekomfortowej sytuacji. I nie chciałbym, żeby to zostało odebrane jako jakieś wicie się czy kluczenie. Ja mówię dzisiaj jako jeden z obywateli i myślę, że chyba nie tylko ja będę miał teraz ten dylemat”.

Dodał również, że jego nowy ruch Polska 2050 nie poprze żadnego z kandydatów.

ks/ PAP