W programie „Salon Dziennikarski” publicyści rozmawiali na temat wyborów prezydenckich oraz strategii, jakie poszczególni kandydaci przyjęli na swoje kampanie polityczne. Nie mogło się obejść bez przypomnienia spotu wyborczego, którym otworzył swoją kampanię Szymon Hołownia, a w którym w oczywisty sposób kpiono sobie z ofiar katastrofy smoleńskiej.
Do tego spotu odniósł się Andrzej Potocki, który stwierdził, że nie pasował on do wizerunku, który Hołownia próbował wokół siebie budować. Powiedział:
- Szymon Hołownia demonstrował wrażliwość etyczną. Jeździł po parafiach, księża przyjmowali go miło, miał tam drzwi otwarte. I nagle wyjeżdża ze spotem, który jest przeciwny tym wartościom. Ta zbitka jest dla niego poniekąd zabójcza
Co bardzo celnie spuentował Piotr Semka:
- Te oburzenia na Hołownię maja znaczenie. Okazało się, że wycieranie sobie gęby Smoleńskiem nie popłaca
Maciej Świrski z kolei stwierdził:
- Dokładnie o to chodziło, żeby o tej porze pokazać ten spot, mimo że kandydat jest mało znany. O to im chodziło. Ten spot jest zrobiony w poetyce dla gimnazjalistów. Jest obliczony na odbiorcę nieznającego innej rzeczywistości niż ta cyfrowa. Jego adresatem nie są dojrzali wyborcy. Adresatem są osoby, które będą głosować po raz pierwszy
Natomiast Marek Grabowski doszukiwał się podobieństwa Hołowni do Janusza Korwin-Mikke
- Nie wiem czy Szymon Hołownia włączył opcję 3 proc. jak niegdyś Janusz Korwin-Mikke czy chciał uruchomić patointeligencję. Być może ten sztab, w którym są ludzie o różnej historii, to teraz wyszło
mp/TVP Info