Modlitwa Narodów

 

Błogosławiony Arcybiskup Jerzy Matulewicz znany także pod litewską wersją nazwiska Matulaitis to bardzo ważna postać, którą rzadko mamy okazje poznać, bo niejako utknęła w skomplikowanych relacjach Polski i Litwy. Na Litwie uważany jest za Polaka, a w Polsce za Litwina. Relacje obydwu Narodów bywały różne, pamiętać w nich należy, że Polska jest matką chrzestną Litwy, zatem powinniśmy nieraz więcej interesować się co w sensie duchowym dzieje się za naszą granicą. Błogosławiony Arcybiskup Jerzy Matulewicz swoją osobą pokazuje nam tę troskę, przejawiał ją za życia. Wielu uważa, że znakiem Opatrzności jest, że cud eucharystyczny zdarzył się w Sokółce,  miejscu gdzie posługują Siostry z założonego przez niego Zgromadzenia, co więcej, właśnie jedna z Sióstr opiekowała się przemieniającą się w Sokółce hostią. Teraz, z uwagi na bliskość  do granicy, sanktuarium odwiedza wielu Białorusinów i Litwinów, przez co ich wiara eucharystyczna podlega umocnieniu, na czym szczególnie mu zależało.

 

Błogosławiony Ojciec Jerzy Matulaitis-Matulewicz 

 

Przypominając jego postać korzystamy z założonej przez Siostry strony internetowej. http://www.jerzymatulewicz.sje.com.pl  Przyszedł na świat 13 kwietnia 1871 r. w Lugine koło Mariampola, na Suwalszczyźnie, jako ósme dziecko w rodzinie. Wcześnie straciwszy ojca i matkę pozostawał pod opieką starszego brata. Jego nazwisko brzmiało Matulaitis, w latach szkolnych zmienił je na polsko brzmiące Matulewicz. W 1898 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Wkrótce jednak pogarszający się stan zdrowia zmusił go do przerwania pracy kapłańskiej. Podjął wtedy dalsze studia we Fryburgu szwajcarskim, które uwieńczył tytułem doktora. W sensie duchowym był spadkobiercą myśli zakonotwórczej Bł. Honorata Koźmińskiego kapucyna, był też wychowankiem zakonu Marianów. Należy pamiętać, że pod zaborami, szczególnie rosyjskim, wszelkie formy życia zakonnego były prześladowane i musiały rozwijać się w zupełnej tajemnicy. Kapucyni wówczas zakładali liczne zgromadzenia ukryte, na bazie trzeciego zakonu franciszkańskiego. W bardzo złej sytuacji był zaś szczególnie prześladowany zakon marianów, który jako pierwszy rodzimy polski zakon skazany był przez władze carskie na wymarcie. W tym czasie żył już, bowiem tylko jeden marianin-przełożony generalny zakonu o. Wincenty Sękowski. Ks. Matulewicz postanowił zatem wstąpić do marianów i poczynić próby ratowania zakonu. W tym celu udał się do Rzymu z propozycjami zmian w regule. Stolica Apostolska zaaprobowała je i w 1909 r. ks. Jerzy złożył śluby zakonne. Po śmierci ostatniego marianina o. Matulewicz został generałem zgromadzenia.  W czasie, gdy o. Jerzy z wielkim zapałem oddawał się sprawie organizacji odnawianego zgromadzenia marianów i zakładaniu żeńskiego Zgromadzenia Sióstr Ubogich Niepokalanego Poczęcia NMP, dla rodzimego ubogiego środowiska litewskiego, papież w 1918 r. przedstawił mu decyzję powołania go na stolicę biskupią w Wilnie. Został więc biskupem trudnej, wielonarodowej diecezji (Polacy, Litwini, Białorusini, Rosjanie, Żydzi i Niemcy). To zaś przysparzało mu wielu kłopotów; niejednokrotnie przychodziło mu łagodzić spory narodowościowe. W swej diecezji odnowił też dawne ośrodki życia zakonnego i założył kolejne zgromadzenie: Sióstr Służebnic Jezusa w Eucharystii (eucharystki), przeznaczone do pracy wśród ludności białoruskiej.  

/

 

Siostry Służebnice Jezusa w Eucharystii (eucharystki)

 

Zgromadzenie zakonne, habitowe, założone w 1923 r. przez bł. Arcybiskupa Jerzego Matulewicza 1871-1927, przewidziane głównie dla potrzeb diecezji; w celu szerzenia oświaty religijnej i podniesienia poziomu religijnego miejscowej, głównie białoruskiej ludności. Siostry miały też prowadzić pracę misyjną wśród licznych na tym terenie prawosławnych. Duchowość zgromadzenia jest wybitnie eucharystyczna. Konstytucje postanawiają: "Ośrodkiem życia duchowego oraz działalności apostolskiej całej wspólnoty i poszczególnych członkiń jest Jezus Chrystus w tajemnicy Eucharystii. Siostry starają się stale coraz lepiej Go poznawać, naśladować i miłować, żyjąc na co dzień Jego duchem". Więcej o historii: http://eucharystki.religia.net/historia.php Zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej zgromadzenie uzyskało 15 sierpnia 1983 r. Obecnie posiada: 10 placówek na terenie Polski, 1 placówkę w Niemczech, 1 na Ukrainie, 2 delegatury na terenach byłego ZSRR: białorusko-litewska z siedzibą w Wilnie /10 placówek/, rosyjsko-kazachstańska z siedzibą w Marksie k. Saratowa /9 placówek/.

 

Eucharystki w Sokółce


Siostry są w Sokółce od 1950 roku. Obecny ich dom zakonny znajduje się przy ul. Wróblewskiego 4 i jest własnością Zgromadzenia. Na terenie klasztoru znajduje się Kaplica pod wezwaniem Św. Józefa. Apostolstwo Sióstr w Sokółce to katechizacja w dwóch szkołach podstawowych na terenie parafii Św. Antoniego i w jednej na terenie parafii Wniebowzięcia NMP – przygotowanie do sakramentów. Prowadzą grupy parafialne bielanek, Eucharystyczny Ruch Młodych, dziecięce Koła Różańcowe, scholę dziecięcą i posługują w zakrystii. http://eucharystki.religia.net/nasz_domy.php?id=26 Jest to zwykła codzienna posługa sióstr zakonnych, pracowite dni, pełne modlitwy i codziennego uwielbiania Pana w Eucharystii.

 

Siostra pierwszym świadkiem cudu

 

„Cud eucharystyczny wydarzył się w 2008 r. W czasie porannej Mszy 12 października kapłanowi rozdzielającemu Komunię Świętą upadł na stopień ołtarza konsekrowany komunikant. Ksiądz przeniósł hostię do naczynia z wodą (vasculum), by mogła się rozpuścić. – Takie są procedury, że komunikant umieszcza się w naczyniu, które służy kapłanowi do obmywania palców po udzieleniu Komunii Świętej – mówi s. Julia Dubowska, zakrystianka, pierwszy świadek cudu. – Komunikant może rozpuszczać się kilka dni, więc przeniosłam vasculum do sejfu w zakrystii. Początkowo zaglądałam codziennie, a potem zapomniałam. – Kiedy 19 października, w niedzielę misyjną, otworzyłam sejf, by sięgnąć po jakąś potrzebną rzecz, poczułam zapach kwaszonego chleba. W vasculum zobaczyłam prawie rozpuszczony komunikant z lśniącą jak żywa, czerwoną plamką jakby lekko skrzepniętej krwi, wielkości paznokcia. Resztka śnieżnobiałego komunikantu była zespolona z plamką krwi, jakby przyfastrygowana nicią. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego woda jest przezroczysta, bez śladu zabarwienia. Pewnie stałam tak chwilę oniemiała, bo obecny w zakrystii ks. Filip zapytał: „Co się siostrze stało?”.  http://www.idziemy.com.pl/wiara/cud-w-sokolce/

 

„Siostra Julia, opowiadając o Cudzie Eucharystycznym, z trudem ukrywa wzruszenie. - Było to dla mnie bardzo osobiste i wewnętrzne przeżycie. Gdy przenosiłam vasculum do sejfu, nie miałam wątpliwości, że znajduje się w nim żywy, prawdziwy Pan Bóg. A gdy to się stało, było mi bardzo smutno, bo pomyślałam sobie, że musiał dać nam, ludziom słabym i wątpiącym, jeszcze jeden oficjalny znak, przez który mówi: zobaczcie, Ja - żywy i prawdziwy Bóg, jestem z wami.”

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1144720

 

Cud największy dzieje się codziennie

 

Cud eucharystyczny w Sokółce jest jedynie przypomnieniem prawdy, że codziennie na milionach ołtarzy w świecie następuje największy z cudów – przeistoczenie Ciała i Krwi Pańskiej. 


Z duchowości zgromadzenia s. Eucharystek:

„Eucharystka jest zaproszona do naśladowania Jezusem, który nieustannie składa siebie w ofierze za każdego człowieka. Duch ofiary jest wpisany w naszą duchowość przez przykład Założyciela, który spełniał swoją posługę w Kościele w duchu pokory i ukrycia, porównując ją do roli ścierki, która po wykonaniu zadania nie jest już nikomu potrzebna; do nawozu, który sam z siebie jest niczym lecz daje wzrost glebie; do świecy, która spala się dla chwały Bożej. „Daj, Panie, abym w Twoim Kościele był jak ścierka, którą wszystko wycierają, a po zużyciu wyrzucają gdzieś w najciemniejszy, ukryty kąt. Niech i mnie tak zużyją i wykorzystają, aby tylko w Twoim Kościele przynajmniej jeden kącik był lepiej oczyszczony, aby tylko w Twoim domu było czyściej i schludniej. Niech i mnie potem rzucą jak tę brudną, zużytą ścierkę. Daj, Boże, abym został użyty w Twojej winnicy, na Twej roli, jak nawóz, byle tylko żniwo wypadło lepsze i owoc obfitszy. Daj, bym został wzgardzony, bym się zdarł, zużył, byle tylko Twoja chwał rosła i rozszerzała się, bylem się tym przyczynił do wzrostu Twojego Kościoła”7. „Daj, Boże, abym spłonął jak świeca na ołtarzu, od żaru pracy i ognia miłości dla Ciebie i Twojego Kościoła”.

 

Właśnie tu tkwi tajemnica naszej tożsamości eucharystycznej – obecność niepozorna, niezauważana, ukryta – a jednocześnie w samym centrum tajemnicy zbawienia. Eucharystka każdą chwilę swego życia, każdą modlitwę, pracę i odpoczynek wydaje Bogu na ofiarę za zbawienie ludzi i świętość Kościoła. Rozumiała to zmarła w opinii świętości s. Irena Dziewałtowska-Gintowt. Wierzyła, że tu i teraz dokonuje się zbawcza Ofiara Chrystusa, że teraz Jego Krew ma moc nawrócić największego grzesznika. Ale wierzyła też, że ona ma w tym spełnić swoją rolę – czyli w modlitwie wstawienniczej przynosić do Niego ludzi, aby ON dokonywał w nich cudu zbawienia. Wierzyła, że teraz na ołtarzach świata - podczas nieustannie sprawowanej Eucharystii – Jezus umiera i zmartwychwstaje dla każdego człowieka i wyprowadza go na wolność z ciemności grzechu i słabości. Tak pisała: „Przechodzę obok kogoś, a on się nie domyśla, że go zanurzam we Krwi Jezusa. Idę ulicą..., tłumy się obracają obok mnie, a ja, malutka, jestem szafarką Boskiej Krwi... i wie o tym tylko Jezus. Wchodzę do kościoła..., całą duszą obejmuję wszystkich obecnych, a zwłaszcza te dusze, które najwięcej potrzebują pomocy duchowej. Kapłan udziela Komunii świętej..., duszą ogarniam wszystkich komunikujących jak również kapłana. ”

 

Maria Patynowska