„Czasy się zmieniają, a Pan nadal jest w komisjach” – powiedział Franz Maurer, bohater „Psów” Władysława Pasikowskiego. Jak widać, również oficerowie Służby Bezpieczeństwa potrafią powiedzieć kilka słów prawdy. Przynajmniej w filmowych scenariuszach… Wspomniane stwierdzenie doskonale pasuje do sytuacji rodziny Kuligów,  która boleśnie odczuła farsę tzw. transformacji ustrojowej.  

 

 

Żołnierz Podziemia – burżuj i faszysta

 

Ta historia zaczyna się już przed II wojną światową. Józef Kuliga był wieloletnim burmistrzem miasta Błażowa na Podkarpaciu. W trudnym okresie kryzysu lat 30-tych ubiegłego wieku, jako przedsiębiorca, dawał pracę kilkudziesięciu osobom z Błażowej i okolic. Zajmował się również działalnością społeczną, czego dowodem jest założenie biblioteki dla mieszkańców miasteczka. Po zakończeniu wojny, Józef Kuliga był namawiany przez władzę ludową do ponownego objęcia funkcji burmistrza. Jak na patriotę przystało, odmówił. Nawet nie brał pod uwagę innej możliwości. Nie musiał długo czekać na reakcję władz. UB przez kilka miesięcy prowadziła akcję plakatową w Błażowej i Rzeszowie, która miała na celu zdyskredytowanie Józefa Kuligi. I tak zasłużony samorządowiec i społecznik z miejsca stał się kułakiem, burżujem, krwiopijcą i wrogiem ludu. Momentem kulminacyjnym było podpalenie cegielni przez jej pracownika z polecenia władz (uszkodzony został dach głównej hali ), co stało się pretekstem do oskarżenia wieloletniego burmistrza o sabotaż, aresztowania i wreszcie pozbawienia go własności cegielni. Przedsiębiorstwo zostało zagrabione przez Polskę „Ludową” w 1949 r. w ramach tzw. nacjonalizacji.

 

Rodzina Kuligów była prześladowana za czasów dominacji III Rzeszy, ZSRR... i w III RP
Patriotyczne tradycje kontynuował jego syn - Leon Kuliga, który wraz ze swoją żoną Janiną w okresie okupacji prowadził tajne nauczanie dla mieszkańców Błażowej i okolic. Potomek Józefa Kuligi był żołnierzem Armii Krajowej, pod sztandarami której walczył z okupantem na Podkarpaciu. Po wojnie, w obliczu represji ze strony UB za przynależność do AK, żołnierz musiał opuścić rodzinną miejscowość. Mieszkając w Wałbrzychu, a następnie w Warszawie – cały czas współpracował ze swoimi towarzyszami broni z Podkarpacia, zrzeszonymi w Narodowych Siłach Zbrojnych i organizacji Wolność i Niezawisłość. UB-ecja jednak trafiła na jego ślad. W 1953 roku Leon został aresztowany i skazany wyrokiem Sądu Wojskowego na 5 lat pozbawienia wolności i utratę praw publicznych na okres 1 roku. Pobyt w więzieniu zakończył się dla niego gruźlicą. Jego syn Andrzej dzielił dramatyczne losy swoich przodków. Jako 9-letnie dziecko przeżył traumę aresztowania ukochanego dziadka Józefa, a następnie – pozbawienia go prawa własności cegielni. Jako 13-latek doświadczył kolejnego dramatu – zniknięcia bez wieści jego ojca Leona. Zaginięcie głowy rodziny wyjaśnił kolejny  koszmar – rewizja mieszkania, dokonana przez funkcjonariuszy UB. Wtedy stało się jasne, że Leona Kuligę czeka proces, który ostatecznie zakończy się skazaniem.  Od tej pory, Andrzej widywał swojego ojca podczas więziennych wizyt. Sam, jako nastolatek, wraz ze swoją Matką Janiną był zakładnikiem UB-ków we własnym mieszkaniu. Po skazaniu Leona, UB wprowadziło do ich rodzinnego gniazda kobietę z dzieckiem, która bardzo często przyjmowała wizyty funkcjonariuszy, utrzymując przez okres 4 lat swoisty „dozór” nad Andrzejem i Jego Matką.

 

Sam bardzo niechętnie mówi o swoich przeżyciach z dzieciństwa. Więcej o ponurej przeszłości mogę dowiedzieć się od jego żony – Marii. To właśnie ona powiedziała mi o traumie, jaką przeszedł jej mąż w dzieciństwie. Jako młody chłopak musiał żyć z piętnem syna „bandyty” i „faszysty”. Nie mógł znaleźć spokoju również w rodzinnym mieszkaniu, plądrowanym przez funkcjonariuszy UB, do którego wprowadzono zupełnie obcą osobą, której rola pozostaje zagadką do dziś.                                        

 

Józef Kuliga zmarł  w 1952 roku. Sześć lat później cegielnia przeszła na własność Skarbu Państwa na mocy Orzeczenia Ministra Budownictwa i Materiałów Budowlanych (nr ORI-ZP-58) z dnia 8.12.1958 roku.  Ostatnim jej użytkownikiem była Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Błażowej.

 

Konsekwencją zmiany właściciela cegielni na rzecz Skarbu Państwa było   przerwanie dziedziczenia cegielni po Józefie Kulidze przez jego spadkobierców  i zmniejszenie masy spadkowej po wieloletnim burmistrzu Błażowej.  28 stycznia 1959 roku zapadło postanowienie Sądu Powiatowego w Rzeszowie o ustawowym dziedziczeniu spadku po Józefie przez jego pięcioro dzieci, z których każde, w tym Leon Kuliga -  otrzymało po 1/5 spadku po nim. Po śmierci Henryka Kuligi w 1958 roku  –  Leon Kuliga uzyskał prawo łącznie do 34/160 części spadku po Józefie.             

 

W 1987 r. umierają Janina i Leon Kuligowie. W tym samym roku nastąpiło sądowe otwarcie ich testamentów.  Postanowienie II Ns 1110/87, stwierdzało nabycie spadku po Janinie i Leonie Kuligach przez Adrianę – jedyną wnuczkę  -  na podstawie ich testamentów. Warto zaznaczyć, że testament Leona nie zawierał jakichkolwiek dyspozycji odnośnie jego udziałów we współwłasności cegielni z prozaicznego powodu: cegielnia należała w całości do Skarbu Państwa.

 

 

Reprywatyzacja za plecami spadkobierców

 

W 1990 r. dwie córki Józefa Kuligi tj.: Karolina Kruczek i Stanisława Kuliga wystąpiły z roszczeniem o zwrot  cegielni. Wniosek trafił do ówczesnego Ministra Przemysłu i Handlu. Warto zaznaczyć, że spadkobiercy Leona Kuligi nie występowali z tym wnioskiem. 6 lat później nastąpiło zniesienie przymusowego zarządu państwa nad cegielnią Józefa Kuligi. Minister Przemysłu i Handlu   wydał    pierwszą    decyzję   (DZ.III/778/105/P/EMA/96/AM) z 2 sierpnia 1996 r., zmierzającą w kierunku zwrotu cegielni. Stwierdzała bowiem nieważność zarządzenia Ministra Przemysłu Lekkiego z 1949 r. (znak L.ORG-II/ZG/49) oraz nieważność zarządzenia Ministra Przemysłu Drobnego i Rzemiosła z 31 stycznia 1955 roku. Wspomniane zarządzenia dotyczyły właśnie ustanowienia przymusowego zarządu państwowego nad cegielnią. Co najbardziej zaskakujące, decyzja została wydana bez udziału spadkobierców Leona Kuligi, syna Józefa.

 

Elżbieta Jaworowicz nie podjęła tematu, który prezentuje portal Fronda.pl. Pani redaktor tłumaczyła, że to sprawa rodzinna...
1997 r. przyniósł  sprzedaż składnika majątku cegielni. Jerzy Kocój, który od 2006 r. jest Przewodniczącym Rady Miejskiej w Błażowej kupił od likwidatora Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej budynek socjalno-biurowy,  posadowiony na gruntach cegielni Józefa Kuligi oraz do swych potrzeb „zaadaptował”  działkę o powierzchni  2400 m kw., wydzielając ją z gruntów cegielni Józefa Kuligi. Warto przypomnieć, że  Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna nie była właścicielem cegielni, lecz jej użytkownikiem. Właścicielem cegielni i posadowionych na niej obiektów był wówczas Skarb Państwa.   Zakup budynku przez Jerzego Kocója nastąpił „bez aktu notarialnego” oraz „bez  praw do gruntu”, czyli niezgodnie z przepisami Kodeksu cywilnego. Jerzy Kocój nie zgłosił  zakupu  budynku oraz  władania działką:  ani  do ewidencji gruntów Starosty Rzeszowskiego, ani do księgi wieczystej w Sądzie Wieczystoksięgowym w Tyczynie. Jak wynika z chronologii przedłożonych faktów, w chwili transakcji kupna-sprzedaży budynku, właścicielem całości cegielni i wszystkich jej obiektów był… Skarb Państwa!      

 

W tym samym roku Kocój zarejestrował u burmistrza Błażowej działalność gospodarczą w formie gabinetu weterynaryjnego,  podając jako adres działalności:  ul. 3 Maja 65 w Błażowej,  który  to adres jest tożsamy z adresem cegielni Józefa Kuligi. Działalność ta w rejestrze Burmistrza nosi numer 625/97.  

 

Dwa lata później decyzją nr 61  Minister Wewnętrznych i Administracji stwierdził nieważność orzeczenia Ministra Budownictwa i Przemysłu Materiałów Budowlanych z 08.12.1958 roku  o przejęciu na własność państwa cegielni (nr ORI-ZP-58). W chwili wydania tej decyzji, a także przez następne 12 lat  (do 17.08.2001 roku) użytkownikiem cegielni  pozostawała  Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Błażowej. Spadkobiercy Leona Kuligi nie byli stroną tej decyzji i nie otrzymali jej od organu. Minister Infrastruktury, badający tę decyzję zaświadczył urzędowo, że decyzja  nr  61   nie rozstrzygała   ani   o konkretnej  nieruchomości, ani o niczyim interesie prawnym.  Decyzja nie była  reprywatyzacją    cegielni, co oficjalnie potwierdził dyrektor Departamentu Orzecznictwa Ministerstwa Infrastruktury w piśmie  z dnia  19.05.2010 r. (nr BO4 787-R-33/06).

 

W  1999 r. doszło do kolejnego zdarzenia, które podważa dobrą wolę przedstawicieli władz. Stanisław Koczela – pełnomocnik Stanisławy Kuligi (wcześniej urzędnik Gminy Błażowa)  wystąpił z wnioskiem do Starostwa Rzeszowskiego o dokonanie wpisu do ewidencji gruntów Starosty,  wskazanych w tym wniosku spadkobierców Józefa Kuligi,  jako współwłaścicieli cegielni Józefa Kuligi w Błażowej,  wskazując przy tym  na decyzję nr 61 MSWiA z dnia 01.06.1999 roku,  jako na podstawę wpisu. W przypadku Leona Kuligi – wnioskodawca zawarł informację  „MS  po Leonie Kulidze” ,  co oznacza „masa spadkowa po Leonie Kulidze”.  Warto zaznaczyć, że w  tym  postępowaniu Stanisław Koczela nie legitymował się żadnym pełnomocnictwem do występowania w imieniu spadkobierców Leona Kuligi, którego spadkobiercy… nie występowali z wyżej wymienionym wnioskiem!

 

Niebawem starostwo rzeszowskie otrzymało od Likwidatora Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Błażowej pismo L.dz.. 32/99,  w którym zawarta jest informacja o zakupie budynku socjalno-biurowego,  posadowionego  na gruntach cegielni Józefa Kuligi  przez Jerzego Kocója. Warto zaznaczyć, że w tym czasie toczyło się  postępowanie administracyjne, wszczęte z wniosku Stanisława Koczeli z dnia 12.07.1999 roku o wpis spadkobierców Józefa  Kuligi, jako „ współwłaścicieli cegielni Józefa Kuligi”.  Starostwo nie kwapiło się jednak zbadać   wspomniany wcześniej fakt w toczącym się postępowaniu.

 

Już w następnym miesiącu starostwo (a nie starosta!) wydało decyzję nr G.I.74101/2/57/99, o wykreśleniu z ewidencji gruntów Skarbu Państwa,  jako dotychczasowego właściciela cegielni Józefa Kuligi i o wpisaniu  w to miejsce spadkobierców. Wśród wpisanych do tej ewidencji jest m.in. Leon Kuliga,  pomimo że zmarł 12 lat wcześniej w 1987 r.!  Jako podstawę wpisu spadkobierców – starostwo wskazało na decyzję nr 61 MSWiA z dnia 1.06.1999 roku. Tyle, że w decyzji starostwa nie został wykazany Jerzy Kocój jako właściciel budynku socjalno-biurowego oraz władający działką o powierzchni 24 a.

 

Dwa lata później Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał postanowienie o umorzeniu sprawy z wniosku Andrzeja Kuligi, który wraz z córką Adrianą wystąpił o ustanowienie dziedziczenia ustawowego 34/160 części cegielni Józefa Kuligi na Jego rzecz. Sąd nie uznał, aby z mocy administracyjnej decyzji nr 61 MSWiA, oraz administracyjnej decyzji starostwa z dnia 17.08.1999 roku   uwidocznione zostało powstanie masy spadkowej po Leonie Kulidze w postaci 34/160 części cegielni.

 

 

Nieżyjący żołnierz Armii Krajowej ma zapłacić podatek za lokalnego notabla?!

 

Przez kilka następnych lat, aż do 2005 r. - na podstawie wpisu  spadkobierców w ewidencji gruntów Starosty Rzeszowskiego - burmistrz Błażowej w corocznych decyzjach podatkowych nakładał obowiązki podatkowe (z tytułu  podatku od  nieruchomości) na nieżyjącego od 1987 roku Leona Kuligę! Ten sam burmistrz w żadnej decyzji podatkowej za okres 5 lat, nie obciążał jednak Jerzego Kocója podatkiem za budynek socjalno-biurowy oraz za - władaną przez niego - działkę o powierzchni 2400 m kw. Kto został obciążony podatkami za te części cegielni? Oczywiście spadkobiercy, w tym nieżyjący Leon Kuliga.

 

Już w 2001 r. sporządzono protokół zdawczo-odbiorczy cegielni, według którego stroną przekazującą była Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna w Błażowej… Ostatecznie zlikwidowana kilka lat wcześniej: 31 października 1995 roku orzeczeniem Sądu Rejonowego w Rzeszowie (postanowienie z dnia 22.03.2002 roku, sygn. RZ.XII.NS-REJ.KRS/1460/2/407). Jako osobę przejmującą cegielnię, wpisano  córkę Andrzeja Kuligi (prawnuczkę Józefa) - Adrianę,   pomimo, że  nie brała udziału w przejęciu cegielni i nie upoważniła nikogo do reprezentowania swojej osoby. Cel tego działania był oczywisty: obarczenie wnuczki Leona Kuligi odpowiedzialnością za zrujnowany obiekt, pomimo że wyniszczenie nastąpiło w okresie, gdy cegielnia pozostawała własnością państwa, a ustawowe obowiązki właścicielskie sprawował Starosta Rzeszowski. Co najbardziej zaskakujące, likwidator Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej przekazał spadkobiercom między innymi ten sam budynek socjalno-biurowy,  który już kilka lat wcześniej, bo  w 1997 roku, sprzedał Jerzemu Kocójowi!

 

Cztery lata później Główny Geodeta Kraju wydał decyzję, odmawiającą stwierdzenia nieważności decyzji starostwa z dnia 17.08.1999 roku (nr GI74101/2/57/99),  argumentując, że wpisanie osób nieżyjących (Leona Kuligi – przyp. red.) do ewidencji gruntów Starosty Rzeszowskiego nie narusza interesu prawnego spadkobierców. Później wspomnianą decyzję podtrzymał, pomimo, że decyzja nr 61 MSWiA, na podstawie której dokonano wpisu, „nie była reprywatyzacją”.

 

Czy państwo ma obywateli za idiotów?
Niebawem starosta rzeszowski dokonał dwukrotnych wpisów „z urzędu”  Adriany (z domu Kuligi) do ewidencji gruntów, jako współwłaścicielki cegielni Józefa Kuligi,  w miejsce figurującego w tej ewidencji Leona Kuligi… Nie informując o tym samej zainteresowanej!  Podstawą obu wpisów było postanowienie spadkowe po Janinie i Leonie Kuligach sygn. akt II Ns 1110/87, doręczone do starostwa przez Zbigniewa Kruczka, który wszedł w posiadanie tego dokumentu bez wiedzy oraz zgody Adriany. Otrzymał go z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który jest sądem spadku po Leonie.  W tym samym okresie Zbigniew Kruczek sukcesywnie zdobywał pozostałe dane osobowe Adriany oczywiście bez jej wiedzy: jej numer PESEL z  Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz skrócony akt małżeństwa jej oraz Macieja – z Urzędu Stanu Cywilnego  w Ostródzie.  Ani Sąd dla Warszawy-Śródmieścia, ani MSWiA, ani USC w Ostródzie nie poinformowały kobiety o udostępnieniu Kruczkowi jej danych osobowych. Kruczek osiągnął swój (?) cel. W 2006 r. na jego wniosek Sąd Rejonowy w Rzeszowie VIII Zamiejscowy Wydział Ksiąg Wieczystych z siedzibą w Tyczynie dokonał wpisu Adriany do księgi wieczystej,  jako współwłaścicielki cegielni Józefa Kuligi w Błażowej. W wyniku wpisu Adriany Kuligi, jej ojciec – Andrzej, będący jedynym synem Janiny i Leona Kuligów, został pozbawiony własności 34/160 części cegielni Józefa Kuligi po swoim ojcu Leonie, pomimo że z mocy art. 926 § 3 w związku z art. 931 § 1 kodeksu cywilnego, to właśnie jemu służyło prawo ustawowego dziedziczenia tej części spadku  po Leonie.

 

Wydawało się, że przełomem będzie wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 2006 r. (sygn akt IV SA/Wa 1973/05), stwierdzający nieważność dwóch decyzji Głównego Geodety Kraju z 2005 r. Nic z tego. Trzy lata później Główny Geodeta Kraju wydaje trzecią decyzję, odmawiającą stwierdzenia nieważności decyzji starostwa (a nie starosty!) rzeszowskiego z dnia 17.08.1999 roku (nr G.I. 74101/2/57/99), argumentując ją w taki sam sposób, co swe dwie poprzednie decyzje w tej sprawie…

 

„Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie…” Kolejne działania błażowskich notabli tylko potwierdzają przesłanie filmu „Sami Swoi”. W 2008 r. Jerzy Kocój, wraz z żoną, zawarł ze Zbigniewem Kruczkiem (tym samym, który pozyskiwał dane osobowe Adriany Kuligi) akt notarialny (Repertorium A Nr 1761/2008), na podstawie którego małżeństwo nabyło udziały we współwłasności cegielni Józefa Kuligi równe 17/160 jej całości,  a tym samym – równe 17/160  wszystkich jej składników. Pośród tych składników,  których  dopiero wirtualną, a nie materialną  część 17/160 nabyli tym aktem Kocójowie wymieniony został m.in. budynek socjalno-biurowy o powierzchni 120 m kw., ten sam, który już w 1997  roku Kocój zakupił od likwidatora RSP,  ten sam,  który 17.08.2001 roku likwidator RSP przekazał protokolarnie spadkobiercom… i – co najbardziej zaskakujące – dokładnie ten sam budynek,  który Jerzy Kocój od 2006 roku wykazuje jako składniki swego majątku w oświadczeniach majątkowych przewodniczącego Rady Miejskiej w Błażowej! Kilka miesięcy później, Kocój w oświadczeniu o stanie majątkowym funkcjonariusza publicznego wśród składników swojego majątku wykazał m.in.  całość budynku o pow. 120 m kw.  wraz z  działką o pow.  24 a,   pomimo że aktem notarialnym z dnia 16.04.2008 roku zakupił jedynie wirtualne udziały cząstkowe w wysokości 17/160  we współwłasności  cegielni Józefa Kuligi w Błażowej!

 

Wojewoda Podkarpacki, poinformowany o nieprawidłowościach w oświadczeniach majątkowych Przewodniczącego Rady Miasta Błażowa, stwierdził jednak w piśmie skierowanym do Adriany Kuligi (nr PIV-1149-182/09), że „składanie wyjaśnień do oświadczenia majątkowego, po stwierdzonych błędach jest  prawem,  a  nie  obowiązkiem wypełniającego”.

 

Prawo sobie, a praktyka sobie…  31 grudnia 2008 roku Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Rzeszowie stwierdziło nieważność wszystkich decyzji podatkowych podatku od nieruchomości za lata 2001-2005, w  których jako zobowiązanego podatnika burmistrz Błażowej wskazywał Leona Kuligę, człowieka, który zmarł w 1987 roku.

 

Natomiast w 2009 r. Minister Infrastruktury  urzędowo zaświadczył (nr  BO4pt-J-338/09), że decyzja nr 61 MSWiA z dnia 1.06.1999 roku nie rozstrzygała o konkretnej nieruchomości, ani o niczyim interesie prawnym. Mimo to, właśnie na wspomnianą decyzję, jako na prawną podstawę do wykazywania zmiany właścicieli, powoływały się urzędowe rejestry (ewidencja gruntów Starosty Rzeszowskiego oraz księga wieczysta Kw 44559 prowadzona przez  Sąd Wieczystoksięgowy w  Tyczynie).

 

 

Decyzja nieważna, ale musicie zapłacić!

 

Dopiero w 2009 roku stwierdzono nieważność decyzji Starostwa (sic!) Rzeszowskiego z dnia 17.08.1999 roku (nr G.I.74101/2/57/99) o wpisach w ewidencji gruntów… Uczynił to Główny Geodeta Kraju dopiero w swojej 4. (słownie: czwartej) decyzji. Jako powód podano wpis  nieżyjącego Leona Kuligi  do ewidencji gruntów.  Dopiero w  tej czwartej  decyzji GGK  uznał za zasadne zarzuty Adriany  i Marii Kuligi,  zawarte we wniosku z 2 lutego 2005 roku,  pomimo że identyczne zarzuty ten sam organ aż trzykrotnie odrzucił w swoich decyzjach (14.06.2005 r., 12.08.2005 r. oraz 10.03.2008 r.) !

 

Karta jednak nie odwróciła się na rzecz rodziny Kuligów. W 2010 r. Minister Infrastruktury, który zgodnie z właściwością rozpatrywał wniosek Adriany i jej matki Marii Kuligi z dnia 16.01.2006 roku o stwierdzenie nieważności decyzji nr 61 MSWiA,  wydał decyzję odmawiającą stwierdzenia nieważności tejże decyzji. Istotnym jest, że z upoważnienie Ministra decyzję tę podpisał Rafał Rostkowski, z-ca Dyrektora Departamentu Orzecznictwa Ministerstwa Infrastruktury. Ten sam, który kilka dni później skierował do Marii Kuligi pismo nr BO4 787-R-33/06, w którym potwierdził stanowisko, że   „decyzja nr 61 MSWiA z dnia 01. 06.1999 roku nie była reprywatyzacją”.

 

Dlaczego wszystko odbywało się za plecami rodziny Kuligów?
Na domiar złego, w tym samym roku Agata i Jerzy Kocójowie wystąpili do Sądu Rejonowego w Rzeszowie Wydział I Cywilny z wnioskiem o wyjście z współwłasności  nieruchomości, którą stanowi cegielnia Józefa Kuligi w Błażowej… żądając od spadkobierców należności w wysokości 62 000 zł, jako „zwrotu  nakładów  poniesionych przez nich na przedmiot współwłasności” (sic!). Małżeństwo złożyło we wniosku deklarację, według której w  roku 1997  odkupili  od likwidatora Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej budynek socjalno-biurowy. Jako dowód Kocójowie przedłożyli fakturę nr 8/12/2000 z 28.12.2000 roku, wydaną przez Rolniczą Spółdzielnię Produkcyjną w Błażowej. Z treści faktury wynika, że Jerzy Kocój nabył budynek biurowo-socjalny bez gruntu.  W wyniku pisma procesowego Adriany  i Marii Kuligi nr 1 z dnia 29.09.2010 r., Kocójowie (nazywani dalej wnioskodawcami – przyp. red.) wystosowali do sądu „pismo przygotowawcze wnioskodawców”, w którym czytamy, że „wnioskodawcy  nie twierdzili i  nie twierdzą,  że nabyli prawo własności  budynku, a jedynie roszczenie z tytułu nakładów poniesionych na nieruchomość – w postaci wybudowania budynku socjalno-biurowego”.  W punkcie 3. wspomnianego pisma przygotowawczego pp. Agata i Jerzy Kocójowie napisali również: „Wnioskodawcy nie  przeczą, że w okresie od 12.06.1997 do 02.06.1999 roku   wynajmowali    budynek socjalno-biurowy – na podstawie umowy  najmu zawartej z Rolniczą Spółdzielnią Produkcyjną w Błażowej” . Warto w tym momencie przypomnieć, że z postanowienia Sądu Rejonowego w Rzeszowie z dnia 22.03.2002 r. jasno wynika, że likwidacja RSP zakończona została 31 października 1995 roku, a więc co najmniej 2 lata wcześniej, niż przywołany przez Kocójów początek okresu rzekomego wynajmu tego budynku.          

 

Postanowieniem z dnia 11 kwietnia 2011 roku sygn. akt I Ns 1967/10 Sąd Rejonowy w Rzeszowie Wydział I Cywilny zawiesił ww. postępowanie.  Stan  zawieszenia trwa już ponad rok…    

 

***

 

Wszystko wskazuje  na to, że jedynymi beneficjentami „reprywatyzacji” są lokalni notable:  Przewodniczący Rady Miejskiej w Błażowej – Jerzy Kocój i Starosta Rzeszowski, który przerzucił na spadkobierców odpowiedzialność za całkowite wyniszczenie cegielni Józefa Kuligi w Błażowej, pomimo, że dewastacja nastąpiła w okresie, kiedy cegielnia pozostawała własnością Skarbu Państwa, w imieniu którego działał tenże Starosta, ustawowo odpowiedzialny przed Skarbem Państwa za prawidłowe zarządzanie wspomnianą  nieruchomością.

 

Jak to możliwe, że kilku lokalnych urzędników ignoruje polskie prawo i dowolnie nagina instytucje na swoją korzyść, mając za nic uprawnienia obywateli? Dlaczego reprywatyzacja odbyła się za plecami prawowitych właścicieli? Jak wytłumaczyć, że do tej pory na spadkobierców nie została przeniesiona własność?  Szukając odpowiedzi, dotarłem do dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej z których wynika, że nazwisko Kocój niezwykle często przewija się nie tylko w strukturach lokalnych władz na Podkarpaciu, ale również na szczeblu ministerialnym i… w organach bezpieczeństwa za czasów PRL!  

 

Z wynikami moich poszukiwań Czytelnicy będą mogli zapoznać się w kolejnej części reportażu…

 

Aleksander Majewski