25-letni Emil Czeczko zaskakująco błyskawicznie, bo już zaledwie kilkanaście godzin po dezercji z polskiego wojska i przekroczeniu białoruskiej granicy stał się gwiazdą reżimowych mediów Łukaszenki. Swoje przysłowiowe pięć minut na usługach białoruskiego dyktatora dezerter z 11. Mazurskiego Pułku artylerii w Węgorzewie stara się wykorzystywać na opluwanie Polski i polskiego munduru.
W początkowych fragmentach wywiadu nagranego przez telewizyjną, publiczną propagandową tubę reżimu Łukaszenki Czeczko występuje jeszcze z biało-czerwoną polską flagą umieszczoną na prawym ramieniu. W pewnym momencie jednak podczas udzielania wywiadu dezerter z Bartoszyc zdejmuje ją. A potem mówi: „Nie, nie będę się oklejał tymi flagami, bo wcześniej przeczytałem to co przeczytałem... co mówiła o mnie Polska”.
„I nie, nie przykleję tej flagi. Teraz mogę tylko pójść i spuścić ją w kiblu. Mogę pójść do toalety?” – ochoczo deklaruje dezerter z polskiego wojska, pokornie pytając swych białoruskich nadzorców, czy wolno mu pójść do ubikacji i zrealizować swe prymitywne i żenujące zapowiedzi wobec symbolu Polskiego Państwa.
„Ciężko jakoś to skomentować. Serio nie wiem co ten facet ma w głowie, ale po tym filmiku jedyne pytanie jakie mam to jak ktoś taki w ogóle mógł znaleźć się w Wojsku Polskim” – skomentował w mediach społecznościowych białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan, który zamieścił fragment wywiadu z Czeczką dotyczący polskiej flagi.
Ciężko jakoś to skomentować. Serio nie wiem co ten facet ma w głowie, ale po tym filmiku jedyne pytanie jakie mam to jak ktoś taki w ogóle mógł znaleźć się w Wojsku Polskim. pic.twitter.com/oLRD9GiZEG
— Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) December 17, 2021
ren/twitter