Biskup pomocniczy Astany w Kazachstanie uważa, że w Kościele panuje obecnie „bezwzględny relatywizm”, gdyż rację przyznaje się zarówno tym, którzy stają w obronie „tradycyjnej prawdy wiary i jej trwałej ważności”, jaki i tym, którzy tę prawdę podważają, ale także i tym, którzy tę sprzeczność zauważają. „Filozoficzny i teologiczny modernizm, który papież Pius X potępił ponad sto lat temu, został zrealizowany we wszystkich swych niszczycielskich następstwach w życiu Kościoła naszych czasów” – stwierdza bp. Schneider.

Biskup wskazuje, że ów modernizm jest promowany nawet na najwyższych szczeblach hierarchii kościelnej, czego przykładem jest dokument Fiducia supplicans. Zdaniem biskupa tkwi w nim sprzeczność, gdyż „odpowiedzialne osoby w Stolicy Apostolskiej usiłują sprawić, by ludzie uwierzyli, że mimo wyrażenia błogosławienie pary, nie błogosławi się związku, ale obie osoby, które stanowią tę parę, tym samym przeciwstawiając się logice, znieważając rozum i ogłupiając cały Kościół i świat”.

Zdaniem bp. Schneidera słowa Piusa X z encykliki Pascendi Dominici gregis z 1907 r., że modernizm to „synteza wszystkich herezji”, są „niezwykle na czasie”. Ta kolekcja błędów ma na celu zniszczenie „nie tylko religii katolickiej, ale wszystkich religii” i stąd ma sojuszników w racjonalistach – jak czytamy w encyklice.

Odpowiadając na pytanie, dlaczego Bóg dopuszcza herezje, bp Schneider, powołując się na św. Pawła, św. Tomasza z Akwinu i św. Augustyna, zaznacza, że pozwalają one wyróżnić tych, którzy są wypróbowani i trwają mocno w wierze. Tymczasem herezja ma swoje źródło w pysze, która odrzuca orzeczenia Kościoła dotyczące spraw wiary. Poza tym obrona artykułów wiary prowadzi do ich lepszego zrozumienia i większej ścisłości oraz głoszenia ich z większą powagą i żarliwością.

Bp Schneider uważa, że „źródłem herezji w naszych czasach jest relatywizm w swej heglowskiej charakterystyce. To oznacza, że nie może być prawdy, która jest obiektywnie i wszędzie sama w sobie prawdziwa”. W tej koncepcji prawda nieustannie się zmienia, a przeciwne prawdy, ścierając się, prowadzą do nowej syntezy. „Takie nastawienie umysłowe jest buntem przeciwko rzeczywistości i Bogu Stwórcy, który jest Prawdą”.

Tymczasem „herezja jest jak znieczulająca trucizna, która w małych dawkach zaciemnia nadprzyrodzone światło wiary, osłabia znacząco siłę moralną w stawianiu oporu grzechowi i wadom oraz zwiększa egocentryzm i duchową hybris, tzn. niszczy prawdziwą pokorę i świętość” – stwierdza bp. Schneider.

Według duchownego pycha jest źródłem intelektualnego zepsucia, gdyż „w większości zaślepia intelekt człowieka i utwierdza jego wolę w uporze i buncie”. Z kolei „niemoralność często wyrasta ze słabości woli i iluzji pozornych dóbr”. Zarówno zepsucie intelektualne i niemoralność są ze sobą powiązane.

Bp Schneider przywołuje myśl starożytnych myślicieli chrześcijańskich, którzy stwierdzają, że herezja do „pogwałcenie dziewictwa Kościoła”. Cytuje stwierdzenie Wincentego z Lerynu, który zauważył, że „gdy tylko dopuści się intelektualne zepsucie w postaci herezji, tam gdzie poprzednio było sanktuarium czystej i niezbezczeszczonej prawdy, od tego czasu będzie burdel bezbożnych i niegodziwych błędów”.

Zdaniem biskupa herezję można zwalczać „pokazując piękno prawdy, gdyż piękno jest pociągające samo w sobie”. Jednak należy także „zwalczać herezję wprost i bezpośrednio” z powodu zranienia natury ludzkiej i nieustannego działania diabła, który jest „ojcem kłamstwa”. Kościół musi zwalczać herezję, by chronić ludzi, gdyż ma ona „niszczycielski wpływ, jak epidemia”. Jeśli biskupi z papieżem nie zwalczają herezji, to postępują, jak „obojętny i bezczynny lekarz w obliczu szalejącej epidemii”.

Podkreślając rolę Piusa X w zwalczaniu herezji, czego wyrazem jest encyklika Pascendi Dominici gregis, bp Schneider stwierdza, że jednak mimo wszystko „nie zawsze był on wystarczająco czujny w wyborze kandydatów na kardynała”. Przykładem według bp Schneidera jest mianowanie kardynałem abp. Giacomo della Chiesa, który jako papież Benedykt XV nie był już tak bezkompromisowy, a to doprowadziło stopniowo do tego, że „na początku Soboru Watykańskiego II olbrzymia większość episkopatu była już zainfekowana bezkrytyczną sympatią dla liberalizmu teologicznego”.

Odpowiadając na pytanie o godne naśladowania wzory tych, „którzy pomyślnie walczyli z herezją”, bp Schneider wskazał przede wszystkim na samego Chrystusa, następnie wymienił św. Pawła, św. Jana, a także uczniów tego apostoła: św. Polikarpa ze Smyrny i św. Ireneusza z Lyonu. „Stanowczymi wojownikami”, którzy zwalczali herezję, zdaniem biskupa są wszyscy święci, wśród których wyróżnił takich, jak św. Atanazy, św. Augustyn czy św. Franciszek Salezy.