"Ja jestem zagrożeniem" – pod takim otwartym hasłem politycy PO zachęcali bowiem do wpisywania własnych memów, krytycznych wobec Kaczyńskiego.

Plakat został utrzymany w czarno-białej stylistyce mającej budzić grozę. Ponadto, zanim pojawił się w internecie, wcześniej trafił na bilbordy.

- "Na Waszą prośbę stworzyliśmy generator. Sami możecie wpisywać, dla kogo Kaczyński jest największym zagrożeniem! Używacie i podajcie dalej" – czytamy we wpisie Arkadiusza Myrchy na portalu X.

Jednak sytuacja dość szybko wymknęła się spod kontroli sztabowców PO. Oto bowiem z zachęty skorzystali także przeciwnicy proniemieckiego ugrupowania.

- "Ja jestem zagrożeniem dla Angeli Merkel"; "Ja jestem zagrożeniem dla zdrajców". „Dla: folksdojczy, złodziei, ruskich onuc” – to tylko niektóre z wpisów internaurów.

Jak się okazało w systemie sztabowcy PO zablokowali pewne słowa – m.in. "tuskowego", "donka", "ruskiego", aby ograniczyć tworzenie memów niekrytycznych wobec Platfromy. Tak to jest z tą niemiecką wolnością słowa w wykonaniu polityków działających w Polsce.