„Obciążanie obywateli UE, w tym polskich, dla których granica z Niemcami jest najważniejszą drogą tranzytową, uznać należy za działania godzące w sedno europejskiej solidarności. Parlament Europejski oczekuje, że Komisja Europejska będzie strzegła korzyści płynących ze strefy Schengen” – piszą Halicki i Kierwiński w swoim piśmie do KE.

W ich ocenie swobodny przepływ osób w ramach strefy Schengen to jedna z kluczowych swobód UE, która gwarantuje funkcjonowanie swobody handlu.

„Jestem przekonany, że nie chodzi tutaj o szczelność granic, tylko o problemy rządzących Niemcami. Ktoś, kto chce walczyć z nielegalną migracją, jest dziś bardziej potrzebny na polskiej wschodniej granicy, niż na wewnętrznych granicach UE” – powiedział Kierwiński w rozmowie z Deutsche Welle. Dodał, że od Niemców oczekuje większego zaangażowania w uszczelnianie granic zewnętrznych UE.

Tego rodzaju żądania mogą się jednak okazać bezskuteczne, jeśli spojrzymy na wyjątkowo spolegliwą wobec Niemiec politykę rządzącego w Polsce Tuska.

Kierwińskiemu wytknięto następnie, że wzywa do uszczelnienia tej samej zapory, której budowę przez PiS krytykował. Europoseł PO starał się wybrnąć, twierdząc, że „PiS wydał gigantyczne pieniądze na coś, co migranci z pomocą służb białoruskich mogą przekroczyć w 20-30 sekund”.

Występujące na granicy pushbacki to zdaniem Kierwińskiego jeszcze jedna przyczyna, dla której Niemcy powinny partycypować finansowo w uszczelnieniu polskiej granicy z Białorusią, która jest także granicą zewnętrzną UE.

Tymczasem w Niemczech sama operacja zamknięcia granic wywołuje duże wątpliwości. „Musimy uważać, aby nie doprowadzić do długotrwałego przeciążenia. W końcu kontrole potrwają sześć miesięcy lub nawet dłużej” – powiedział szef związku zawodowego policji federalnej Andreas Roßkopf.

„Już teraz wskaźnik zwolnień wśród młodszych kolegów wynosi ponad 25 procent” – dodał.