W lipcu premier Donald Tusk i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisali w Warszawie umowę o bezpieczeństwie, która przewiduje, że w naszym kraju powstanie ukraiński legion złożony z ochotników. Propozycja ma być skierowana do przebywających na terenie Polski obywateli Ukrainy.

- „W naszym porozumieniu zawarta jest umowa na formowanie i szkolenie w Polsce ukraińskiego legionu. To nowa, złożona z ochotników formacja, która na wzór ukraińsko-polsko-litewskiej gromady mogłaby umożliwić obywatelom Ukrainy, przebywającym na terenie Polski, wzięcie udziału w obronie Ukrainy”

- powiedział na konferencji prasowej ukraiński przywódca.

Kilka dni później minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówił na Forum Publicznym NATO w Waszyngtonie, że zarejestrować zdążyło się już kilka tysięcy Ukraińców.

Teraz „Dziennik Gazeta Prawna” donosi, że szef polskiej dyplomacji „został wprowadzony w błąd przez Ukraińców albo zadziałał głuchy telefon”. Wedle informacji dziennika, ówczesny ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz mówił o „zgłoszeniach od chętnych” napływających „przed rozpoczęciem oficjalnej kampanii informacyjnej przez placówki konsularne” a nie o formalnej rejestracji.

- „Dyplomata wyjaśnił, że najpierw należy zawrzeć umowę techniczną szczegółowo rozpisującą nasze role. Taki dokument został podpisany w piątek podczas wizyty wiceministra obrony Iwana Hawryluka”

- podaje „DGP”.

Dziennikarze o tysiące zarejestrowanych Ukraińców, o których mówił minister Sikorski, zapytali w resorcie dyplomacji i w resorcie obrony.

- „Pozostawiamy w gestii MON kwestię informowania o podejmowanych działaniach i ustaleniach”

- odpowiedziało MSZ.

- „Odpowiedzialność za organizację i przebieg rekrutacji będzie leżeć po stronie partnerów ukraińskich”

- wskazało z kolei MON.

Ukraiński resort obrony natomiast dotychczas nie odpowiedział na pytania „DGP”.