Przestał udawać, że nie wie co to granica, suwerenność, państwo, jego społeczna, kulturowa tożsamość. Że nie rozumie zapisanego w art.5 Konstytucji RP zobowiązania władz publicznych do ochrony nienaruszalności terytorium Polski.

Że nie został wynajęty do okładania polskiego społeczeństwa tysiącami nielegalnych emigrantów.

Intruzów.

Żeby sobie przypomniał co oznaczał napad na polską granicę w Wolnym Mieście Gdańsku.

Kto zabił żołnierza Michała Różanowskiego na granicy w Kolniku; gdzie zginął sierżant Wojciech Najsarek; kto zamordował naczelnika Józefa Wąsika, spalił dyrektora Jana Michon?

Żeby pamiętał, że to rodacy Manfreda Webera stawiali im zapory ogniowe!

Fuer Deutschland!

Polska, także gmina Gdańsk, gmina Sierakowice, gmina Warszawa, gmina Godziszów, to nie są komórki partyjne, to nasza wspólna przestrzeń, my tu Panie Premierze miejscowi,"hiesiege" jak pan sam zaznacza.

3 stycznia 1919 roku "Gazeta Gdańska" odnotowała, że w święta 1918 roku do miasta "przyjechał przewodnik narodu", przekonany, że Gdańsk to okno, bez którego nie mogłaby Polska oddychać".

Ignacy Paderewski.

Jego wystąpienia we Lwowie w 1910 roku pokazuje dziś nieoczywisty dla różnych partyjnych rzezimieszków wymiar patriotyzmu.

"Uczą nas szacunku dla obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożercę, a nienawidzić ojców i braci za to, że nie gorzej może, lecz inaczej tylko myślą. Chcą nas wyzuć zupełnie z rasowego instynktu, cały pokoleń dobytek oddać na pastwę nieokreślonej przyszłości, na łup chaosowi, którego potworne kształty lada godzina ukazać się mogą ponad tonią czasu".

...................................

Ponad 100 lat Europa obywała się bez państwa polskiego. Osłabiać je współcześnie na rzecz obcych, kimkolwiek są, by łatwiej brać powyborczy odwet na Kaczyńskim, Ziobrze, Obajtku za liczne despekty polityczne, w obecnej sytuacji, której "potworne kształty ukazały się na ponad tonią czasu" opodal Polski - to już nie jest tylko partyjna nikczemność. Lub sejmowe bestialstwo...

"Człowiek choćby największy, ani nad narodem, ani poza narodem być nie może".

Skoro polskość to nienormalność, skoro ona Tuska uwiera, skoro nie wie skąd jego prababcia, choć babcia była korektorką w sprzyjającej NSDAP niemieckiej "Zoppoter Zeitung", skoro dręczyła Tuska myśl upiorna o powrocie na Wiejską, to czyż nie lepsza od Polski byłaby ucieczka z Polski? Skoro to "brzemię, którego ochoty nie miał dźwigać"?

 Najlepiej w przeddzień Święta Niepodległości tramwajem z napisem "Danzig" podstawionym przez prezydent Dulkiewicz?

Dla Paderewskiego Gdańsk był oknem, bez którego nie mogłaby Polska oddychać. Dla Tuska Polska to "pokój przechodni"...

"Nad białoskrzydłym, niezmazanym, nad najczcigodniejszym Ojczyzny symbolem kraczą kruki i wrony, chichocą obce, złowrogie puszczyki, urągają mu nawet swojskie, zacietrzewione orlęta".

Złowrogie puszczyki i zacietrzewione orlęta... "precz z Polską wołają".

Widać i słychać - w Brukseli i w Berlinie.

Czy Paderewski powiedziałby kiedykolwiek, komukolwiek "fuer Deutchland"?

Marek Formela