Był 15 stycznia 2020 roku. Niespełna trzy miesiące wcześniej skończył się skandaliczny Synod Amazoński. Ulicami Rzymu obnoszono wówczas pogańską figurkę Pachamamy, którą ustawiono w końcu w kościele na terenie Watykanu. Ojcowie tego synodu – napędzani przez ideologiczną niemiecką machinę rewolucyjną – dążyli do ustanowienia diakonatu kobiet i zniesienia celibatu. Zapisali to w dokumencie końcowym – i czekali na ruch papieża Franciszka.

W sprawie diakonatu kobiet Franciszek nigdy nie był przekonany. Z jakich przyczyn – nie wiem. Może uważał, że to niewłaściwe, a może po prostu obawiał się reakcji konserwatystów. Grunt, że ten temat cały czas „spychał”.

Co innego z celibatem. Franciszek wielokrotnie mówił, że to nie jest dogmat. Krótko po wyborze na papieża przyszedł do niego na prywatną audiencję Austriak, biskup Erwin Kräutler. Długo pracował w amazońskiej diecezji Xingu w Brazylii. Kräutler prosił Franciszka, żeby pozwolił biskupom w tym regionie wyświęcać na księży żonatych mężczyzn. Viri probati – sprawdzeni mężowie, tak miało się to nazywać.

Kräutler mówił o Amazonii, ale to miał być tylko początek. Wyświęcania żonatych na księży chcieli biskupi w wielu innych miejscach na świecie, przede wszystkim – w Niemczech i Austrii. Tylko czekali, aż papież da zgodę w Amazonii, a później – przeniosą to rozwiązanie do siebie. Wielu z nich mówiło o tym bardzo otwarcie. Spodziewali się, że Synod Amazoński będzie początkiem rewolucji w kapłaństwie.

Co na ten temat sądził sam Franciszek? Nie mam złudzeń – chciał pójść niemiecką drogą. 27 stycznia 2019 roku leciał samolotem, wracając z Panamy do Rzymu. Dziennikarze zapytali go o sprawę viri probati. Papież odwołał się do koncepcji biskupa Fritza Lobingera. To Niemiec, który posługiwał w RPA. Lobinger rozwijał koncepcję „zespołów duszpasterskich”, które miałyby zastępować jednoosobową posługę księdza. Elementem tej koncepcji było wyświęcanie żonatych. Publikował na ten temat książki, współpracując z wpływowym austriackim teologiem, Paulem Zulehnerem. Franciszek przychylnie odniósł się do pomysłów Lobingera.

Przecieki płynące z Watykanu były jednoznaczne: po Synodzie Amazońskim Franciszek chciał poluzować celibat i zgodzić się na viri probati w Amazonii.

Wydarzył się jednak wspomniany 15 stycznia 2020 roku. Co się wtedy stało?

Ukazała się niezapowiedziana wcześniej książka, która wyszła później w Polsce pod tytułem „Z głębi naszych serc”. Napisali ją kardynał Robert Sarah… i papież Benedykt XVI.

Benedykt XVI był wówczas od prawie siedmiu lat „emerytem”. Deklarował wcześniej, że nie będzie komentować bieżących spraw Kościoła, ale patrząc na to, co się dzieje za pontyfikatu jego następcy – najwyraźniej nie wytrzymał. W ciągu roku 2019 napisał obszerny tekst na temat celibatu. Tłumaczył w nim, dlaczego celibat nie jest jakąś przypadłością historyczną i dlaczego nie powinien być znoszony. Inaczej niż twierdzi na przykład kardynał Grzegorz Ryś w swojej książce poświęconej bezżenności kapłańskiej („Celibat”, wyd. WAM, 2002), według Benedykta XVI istnieje wewnętrzna więź pomiędzy kapłaństwem a celibatem, sięgająca natury kapłaństwa zakorzenionej już w Starym Testamencie.

Kardynał Robert Sarah poprosił Benedykta o zgodę na publikację tego materiału i ją otrzymał. Czy Benedykt wiedział, kiedy dokładnie ukaże się tekst i w jakiej stanie się to formie – nie wiadomo.

Rzecz pojawiła się jednak na dwa tygodnie przed planowanym ogłoszeniem posynodalnej adhortacji Franciszka, „Querida Amazonia”. Wywołała prawdziwe trzęsienie ziemi. Publikację adhortacji przesunięto o dwa tygodnie. Franciszek wezwał „na dywanik” prywatnego sekretarza Benedykta XVI abp. Georga Gänsweina, który współpracował również z nim jako prefekt Domu św. Marty – i polecił mu, by więcej do pracy już nie przychodził.

Querida Amazonia” została upubliczniona 12 lutego, choć dokument datowany jest na 2 lutego. W tekście nie ma zgody na viri probati. Franciszek nie naruszył zasady obowiązywalności celibatu w rzymskim katolicyzmie. Gdyby to zrobił, chcąc nie chcąc, wystąpiłby przeciwko „emerytowanemu” poprzednikowi. Doszłoby do skandalu, którego w ten sposób uniknięto.

Pisałem wówczas, że to Benedykt XVI zatrzymał Franciszka i uratował celibat. Wielu komentatorów z mediów kościelnych tzw. głównego nurtu twierdziła, że to kłamstwa, bo Franciszek nigdy celibatu znosić nie chciał. Nie pamiętali widać o konferencji samolotowej podczas powrotu z Panamy; nie widzieli, że Franciszek obsadził Synod Amazoński wieloma niemieckojęzycznymi biskupami zdeterminowanymi do osiągnięcia jednego celu.

Teraz rolę Benedykta XVI podkreślił sam kardynał Walter Kasper, jeden z najważniejszych hierarchów Kościoła niemieckojęzycznego, wieloletni kurialista, teolog, który wyznaczył kurs pontyfikatu papieża Franciszka, wreszcie człowiek współodpowiedzialny za „wypromowanie” kandydatury Jorge Mario Bergoglia w roku 2013.

- Moja ocena jest taka, że Franciszek zdecydowanie chciał coś zmienić, ale emerytowany papież Benedykt razem z kardynałem Robertem Sarahem dokonali wówczas skutecznej interwencji – powiedział dosłownie w rozmowie z czerwcowym wydaniem magazynu „Cicero”.

Kasper wie, co mówi. Był blisko Franciszka. Papież bał się podejmować decyzje, które mogłyby mu się nie spodobać – miał dla niego gigantyczny respekt, czemu wielokrotnie dawał publiczny wyraz. Zwłaszcza w pierwszych latach pontyfikatu Jorge Mario Bergoglio często prosił go o radę. Później dzwonił już nieco rzadziej, ale zawsze zasięgał opinii Kaspera na temat niemieckiej Drogi Synodalnej.

Wielu katolików zarzuca Benedyktowi XVI, że w lutym 2013 roku ustąpił z urzędu. Jeszcze większa liczba wiernych ma mu za złe, że po rezygnacji zachowywał się tak, jakby w jakiejś mierze nadal był papieżem. Podzielam znaczną część z tych krytycznych ocen, zwłaszcza w aspekcie zachowania Benedykta po rezygnacji. Trzeba jednak uczciwie przyznać: 15 lutego 2020 roku Benedykt XVI uratował celibat kapłański przed papieżem Franciszkiem. W ten sposób – uratował niezwykle istotny element Tradycji Kościoła świętego.

Paweł Chmielewski

Autor jest publicystą portalu PCh24.pl