Martin Hess, zastępca rzecznika do spraw polityki wewnętrznej frakcji Alternatywy wskazuje: „liczby dotyczące przestępstw z użyciem noża w Niemczech przemawiają brutalnym językiem. Państwo najwyraźniej utraciło kontrolę nad bezpieczeństwem wewnętrznym. Przestępstwa z użyciem noża są w dużej mierze przestępstwami importowanymi.

Niemcy wciąż żyją wyjątkowo drastycznym incydentem z maja br., kiedy to w wyniku zadźgania nożem w mieście Krefeld na zachodzie Niemiec zginęła 41-letnia Polka. Drastyczność sprawy polegała na tym, że sprawca – 25-letni obywatel Afganistanu zaatakował Polkę, która była jego przełożoną w sklepie odzieżowym w którym razem pracowali. Afgańczyk pracował w sklepie od połowy marca br. Jak poinformowała prokurator Hannah Kleinhanss atak nastąpił w momencie, kiedy po zamknięciu sklepu o godzinie 20.00 klienci nie byli już obsługiwani i przeliczane były pieniądze z kas. Kolejne pracowniczki zanosiły pieniądze do biura, gdzie pieniądze chowane były w sejfie. Ten moment wykorzystał młody praktykant z Afganistanu do zadania swojej zwierzchniczce serii zabójczych ciosów. Prokuratura ogłosiła że motyw zbrodni pozostaje przedmiotem śledztwa, ale media spekulują, że atak nożem był wynikiem pretensji wobec zwierzchniczki za krytyczną ocenę pracy swego podwładnego.

Skala zabójstw z użyciem noża jest przedmiotem gwałtownych dyskusji. Politycy AfD wskazują, że niemieckie służby bezpieczeństwa od lat nie są w stanie przedstawić wiarygodnych danych. Powstaje pytanie, czy ten właśnie typ przestępstwa nie jest objęty wyjątkową ochroną danych właśnie z powodu obaw, że cała kwestia może być wykorzystana do krytyki imigrantów. Każdy kraj związkowy prowadzi własne statystyki opierając się na innej logice, co powoduje, że porównywanie danych jest bardzo trudne. Jedyne pewne obliczenia to komunikat Federalnego Urzędu Policji Kryminalnej (BKA), który odnotował około 29014 ataków nożowych w roku 2024. Oznaczałoby to, że każdego dnia popełnianych jest 79 takich przestępstw.

Oczywiście w zachodnich Niemczech zawsze występowali przestępcy, którzy do rozbojów lub w ramach porachunków czy też bójek chuligańskich używali noże. Jednak tego typu wypadki ograniczały się do środowisk przestępczych lub dzielnic cieszących się wyjątkowo złą sławą. Tymczasem od 2015 roku, kiedy w Niemczech pojawiła się ogromna grupa tzw. nowych imigrantów, w dużej mierze z krajów islamskich, pojawiło się nowe zjawisko, które wyjątkowo mocno oddziałuje na wyobraźnię zwykłych Niemców. Gorzki niemiecki dowcip mówi, że z „Willkommenkultur”(Kultura witania uchodźców ) z 2015 r. – dziś utorowała drogę do „Messerkultur” (Kultury posługiwania się nożem).

Chodzi o ataki za pomocą noża na zupełnie przypadkowych obywateli często w środku dnia i w centrum niemieckich miast. Tak było w maju br. w Bielefeld. W tej sprawie sprawcą był 25-letni Mahmud Mhemed z Syrii, który zaatakował grupę osób stojących przed jednym z barów w Bielefeld. Co najmniej pięć osób zostało rannych, trzy z nich poważnie. Wyjątkowo groźnym miejscem ataków są dworce kolejowe. W pierwszej połowie 2024 roku policja federalna odnotowała 373 przestępstwa z użyciem noży na niemieckich dworcach. Rok wcześniej odnotowano łącznie 639 takich przestępstw. Jeszcze bardziej przerażające są ataki w trakcie przejazdu kolejowego. Wypadków takich w 2023 roku było 196. Wszystko to co pewien czas wznawia dyskusję nad naruszeniem przepisów dotyczących broni w postaci scyzoryków czy noży. Jak zapowiadała rok temu minister spraw wewnętrznych Nancy Faesel, nowa ustawa ma pozwolić na noszenie przy sobie tylko noży z ostrzem do długości 6 cm w miejsce dotychczasowych przepisów, które za maksymalną długość ostrza uznawały 12 cm. Zapowiedziano też absolutny zakaz noszenia noży sprężynowych, które zawsze uważane były za najgroźniejsze narzędzie agresji. Czas płynie i jednak nowe przepisy nie weszły w życie.

Dyskusja jest tym trudniejsza, że próby poruszania tematu przez AfD wywołują rytualne protesty lewicy. Przykładowo Klara Buenger z Di Linke oburzona jest sposobem w jaki AfD wykorzystała atak w Bielefeld do podżegania do nienawiści wobec imigrantów. Z kolei deputowana Rasha Nasr z SPD, nota bene córka syryjskich imigrantów, skomentowała propozycję AfD tak: „Partia, która jest klasyfikowana jako przedstawicielka prawicowego ekstremizmu chce dziś rozmawiać o bezpieczeństwie. To przykład czarnego humoru”. Dziennik Die Welt podaje, że w około połowie ataków z użyciem noża podejrzanymi są obcokrajowcy. W landzie Badenia Wirtembergia 56,9 procent atakujących z użyciem noża w zeszłym roku nie było Niemcami. W landzie Szlezwik Holsztyn obcokrajowcy to sprawcy 43 procent z użyciem noża. W Nadrenii Północnej Westfalii to 45 procent podejrzanych. Te dane warto porównać z liczbą wskazującą, że udział osób nie posiadających niemieckiego paszportu to około 16 procent populacji w Niemczech. Podobnie niepokojące dane dotyczą statystyk osób podejrzanych o użycie przemocy czyli rozbojów, napaści, morderstw i zabójstw. Tu osoby ubiegające się o azyl, osoby objęte tzw. ochroną, osoby tolerowane na terenie RFN lub przebywające na jego terenie nielegalnie stanowią 43 procent.

Dyskusja dotyczy też tego czy nie wprowadzić całkowitego zakazu posiadania noży w miejscach publicznych. Z taką inicjatywą wystąpił poseł Ingo Vogel z SPD. Jak zwykle z obozu lewicy padają w odpowiedzi na takie propozycje wezwania o tzw. większą perspektywę – edukacja i działania prewencyjne w miejsce zakazów.

Z tego typu wezwaniami polemizuje Stasha Lensing z AfD. Odnosząc się do ataków islamistów i brutalnych gangów narkotykowych, które też często są zaludnione przez imigrantów komentuje problem tak: »Prawda jest taka. Nie udaje się nam zapobiec atakom nożowników. Nawiązując do słynnego przysłowia o dużym słoniu stojącym w salonie, którego nikt nie chce zauważyć mówi: „Słoń importowanych terrorystów i antysemitów nie stoi już tylko w pokoju ale także głośno trąbi”«.

Piotr Semka