Po decyzji prezydenta Joe Bidena o rezygnacji z ubiegania się o reelekcję, Kamala Harris została wytypowana jako jego potencjalna następczyni w wyborach. Choć formalne ogłoszenie jej kandydatury przez Demokratów jeszcze nie nastąpiło, jest prawdopodobne, że to ona zmierzy się z Donaldem Trumpem w listopadowych wyborach.

Prof. Grosse podkreśla, że polaryzacja społeczna, jaką może wywołać kandydatura Harris, jest głównym celem Demokratów. Taka strategia była również stosowana w Polsce, gdzie polaryzacja emocjonalna miała na celu utrudnienie rządów Zjednoczonej Prawicy. W USA może to prowadzić do destabilizacji, która będzie korzystna dla Demokratów na krótką metę, ale groźna dla stabilności państwa w dłuższej perspektywie.

Kandydatura Harris jest obarczona dwoma głównymi problemami. Po pierwsze, jej skrajnie lewicowe poglądy mogą odstraszyć wyborców centrowych, co jest kluczowe dla wygrania wyborów. Po drugie, jako wiceprezydent będzie musiała zmierzyć się z krytyką za błędy administracji Bidena, w szczególności w kwestiach migracji i gospodarki, a Harris nie jest postacią nową ani wolną od politycznego bagażu.

Pomimo szybkiej mobilizacji darczyńców, którzy wpłacili dziesiątki milionów dolarów na jej kampanię, prof. Grosse uważa, że żadne fundusze nie zagwarantują Demokratom zwycięstwa. Zdaniem politologa, Demokraci mogliby mieć większe szanse z innym kandydatem, na przykład Michelle Obamą, która mogłaby stanowić realne zagrożenie dla Trumpa.