„To, co tam się dzieje, to szaleństwo. Każdy z koordynatorów zarządza kilkudziesięcioma czatami, w których uczestnicy aktywnie promują hashtagi, aby wpływać na opinię publiczną” – pisze „Profesor Pingwin”. Bloger porównał system do „fabryki”, w której członkowie są zobowiązani do nieustannego spamowania ustalonymi hasłami. Przykładem jest hashtag #FujaraZiobro, który według blogera miał słabo radzić sobie w sieci, dopóki nie został intensywnie promowany w grupach, co w krótkim czasie uczyniło go jednym z najpopularniejszych.

Roman Giertych w swoim stylu nie pozostał obojętny na te oskarżenia i zareagował z ironią na swoim profilu. „Guru internetowych pisowców zdenerwował się na hasztag #FujaraZiobro. Promujmy go dalej!” – napisał Giertych, nawiązując do wpisu „Profesora Pingwina”. Bloger podziękował Giertychowi za promocję, ale również skrytykował machinę propagandową, którą polityk miał stworzyć.

W ocenie „Profesora Pingwina” działania Giertycha to przykład efektywnej, ale niepokojącej manipulacji opinią publiczną na masową skalę. Farmy trolli, które miałyby liczyć tysiące osób, stanowią według niego potężne narzędzie propagandowe, z którym nikt się dotychczas nie zmierzył. Bloger apeluje o dziennikarskie śledztwo w tej sprawie, wskazując na możliwe manipulacje wyborcze, które mogą mieć realny wpływ na kształtowanie debaty publicznej w Polsce.