Zdaje się, że cel niemieckiego dokumentu jest tożsamy z celem filmu „Zielona Granica” Agnieszki Holland. Ma wywołać u widza współczucie wobec sprowadzonych przez Putina i Łukaszenkę cudzoziemców koczujących na polsko-białoruskiej granicy oraz dezaprobatę wobec polskich władz, które tych migrantów nie wpuszczają. Nie brakuje docenienia roli proimigranckich aktywistów.

- „Strach przed migracją i nienawiść do innych to bardzo dobra podstawa, by zjednoczyć ludzi. (…) Mentalnie jesteśmy w tym kraju w więzieniu. Pojawiają się pytania dlaczego nie aresztować tych aktywistów, dlaczego nie umieścić ich w więzieniu. Ludzie mogą ginąć, byle tylko zachować nasze święte granice

- mówi w filmie Agnieszka Holland.

W materiale pojawia się też poseł Franciszek Sterczewski, znany z utrudniania pracy funkcjonariuszom i swojego „rajdu” na granicy.

- „Podczas gdy rząd Donalda Tuska mówi o kontynuowaniu obrony granicy z Białorusią i deklaruje zmianę optyki w tej sprawie, członkowie zaplecza politycznego ob. rządu pomagają niemieckim mediom w produkowaniu antypolskich paszkwili, które manipulują obrazem działań na naszej granicy”

- komentuje doradca prezydenta Stanisław Żaryn.

- „Niemiecki program sugeruje też, że obecnie aktywiści panoszą się przy granicy. Od początku operacji hybrydowej przeciwko Polsce ich działania szkodzą interesom RP. Czuć rządową hipokryzję”

- dodaje.