Według lokalnych służb tankowiec nadał sygnał SOS po nagłym rozszczelnieniu burty. Uszkodzenie okazało się na tyle poważne, że załoga została ewakuowana, a statek zaczął nabierać wody. Aby zapobiec katastrofie ekologicznej, ropa została przepompowana na inną jednostkę, co pozwala ograniczyć ryzyko skażenia wód Atlantyku oraz linii brzegowej Senegalu.

Jest to kolejne zdarzenie wpisujące się w rosnącą liczbę incydentów z udziałem statków transportujących surowce energetyczne z Rosji. Wcześniej na Morzu Czarnym doszło do pożaru tankowców Kairos i Virat, płynących pod banderą Gambii do portu w Noworosyjsku. Jak potwierdziły ukraińskie służby i media, odpowiedzialna za te działania była Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), wykorzystująca morskie drony Sea Baby.

Nagrania z ataków pojawiły się w internecie i stały się kolejnym sygnałem, że to Ukraina rozszerza operacje wymierzone w rosyjski sektor energetyczny, starając się uderzyć w główne źródła przychodów Kremla.

W przypadku tankowca Mersin przyczyna uszkodzeń nie została oficjalnie potwierdzona. Nie można jednak wykluczyć sabotażu – tym bardziej, że trasa jednostki i przewożony ładunek wpisują się w dotychczasowy cel działań ukraińskich służb.

Eksperci oceniają, że Ukraina prowadzi intensywną kampanię mającą na celu odcięcie Rosji od wpływów ze sprzedaży ropy do państw globalnego Południa. Po serii ataków na rafinerie, magazyny paliw i naftoporty przyszedł czas na tankowce, które stanowią ostatni element łańcucha eksportowego.