Wedle medialnych doniesień, w czasie unijnego szczytu w Brukseli bardzo gorąca atmosfera towarzyszyła dyskusji na temat finansowania „uzupełniania krytycznych luk w zdolnościach” obronnych krajów UE. Wykreślenia tego zdania zażądał kanclerz Niemiec Olaf Scholz, a jego postulat poparł premier Holandii Mark Rutte, który dwa dni temu został wybrany na sekretarza generalnego NATO. Do sprawy odniosła się za pośrednictwem mediów społecznościowych była premier Beata Szydło.

- „Okazuje się, że Niemcy (oczywiście, że oni) chcą zablokować podjęcie przez Radę Europejską decyzji o zwiększeniu finansowania projektów zbrojeniowych w Unii Europejskiej. Od ponad dwóch lat przy granicy Unii trwa wojna, Rosja rozbudowuje armię i wygraża Europie, ale Niemców to nie obchodzi. Oni nie chcą zwiększenia nakładów na obronę Unii - w tym ochronę wschodniej granicy Polski i państw bałtyckich”

- wskazuje eurodeputowana.

Szydło zwróciła uwagę na konsternację, którą wywołało poparcie postulatu Scholza przez dopiero co wybranego na szefa NATO premiera Niderlandów.

- „Jak to, zrobiliśmy z niego szefa NATO, a on chce ciąć wydatki na obronność? - dziwią się. Szanowni Państwo, wybraliście na szefa NATO człowieka, który ściskał się z Miedwiediewem i promował Gazprom. A teraz jesteście zdziwieni, że Rutte działa na rzecz rozbrojenia Europy?”

- pyta była szefowa polskiego rządu.