Na najbliższej sesji radni Warszawy podejmą decyzję w sprawie dwóch długoterminowych zobowiązań finansowych:
-
1,05 mld zł z Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI)
-
1 mld zł z Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK)
Władze stolicy chcą przeznaczyć środki z EBI głównie na inwestycje infrastrukturalne – modernizację dróg, rozwój transportu publicznego, budowę obiektów użyteczności publicznej i zieleń miejską. Wszystko to w ramach dostosowania Warszawy do zwiększonej liczby ludności, wynikającej z napływu uchodźców wojennych z Ukrainy.
Z kolei kredyt z BGK ma służyć pokryciu deficytu budżetowego w 2026 roku oraz spłacie wcześniejszych zobowiązań w wysokości 400 mln zł. Całkowita spłata tej pożyczki zaplanowana jest na rok 2045.
W dokumentach przygotowanych przez ratusz pojawiają się sformułowania o „korzystnej ofercie banków” i „realizacji celów Wieloletniego Planu Finansowego”. Jednak dla wielu mieszkańców staje się jasne, że Warszawa coraz częściej sięga po kredyt jako sposób na łatanie dziur budżetowych, zamiast szukać głębszych reform systemowych czy oszczędności.
Zadłużenie stolicy już teraz przekracza 8 miliardów złotych – a kolejne zobowiązania tylko powiększą to obciążenie. Eksperci ostrzegają, że rolowanie długów może doprowadzić do sytuacji, w której znacząca część budżetu miasta będzie przeznaczana nie na inwestycje czy usługi publiczne, lecz na obsługę zadłużenia.
Prezydent Trzaskowski tłumaczy się, że decyzje kredytowe są odpowiedzią na wyjątkową sytuację geopolityczną, a Warszawa przyjęła dziesiątki tysięcy uchodźców z Ukrainy. Potrzeby lokalowe, edukacyjne, transportowe i zdrowotne miały wymusić na mieście rozbudowę wielu obszarów infrastruktury. Nie wskazuje jednak jakich.
Wielu jednak wskazuje, że Trzaskowski wykorzystuje sytuację międzynarodową jako pretekst do dalszego zadłużania miasta, które od lat ma problemy z utrzymaniem równowagi finansowej. Zarzuca mu się również brak przejrzystości w prezentowaniu długoterminowych skutków finansowych tych decyzji.
Jak czytamy, zarówno kredyt z EBI, jak i pożyczka z BGK mają długi okres spłaty – odpowiednio do 2052 i 2045 roku. Oznacza to, że obecni radni i prezydent nie będą już ponosić odpowiedzialności za konsekwencje finansowe podejmowanych dziś decyzji.
Dla warszawiaków oznacza to natomiast rosnące ryzyko podnoszenia opłat lokalnych w przyszłości – podatków od nieruchomości, cen biletów komunikacji miejskiej czy opłat za usługi komunalne. Dług publiczny, choć w teorii nieodczuwalny bezpośrednio, może stać się realnym ciężarem dla budżetów domowych mieszkańców.
