Większa część teczek księży, którzy współpracowali z IV Departamentem SB została w latach 1989-1990 zniszczona. Część prawdy o księżach TW można jednak odnaleźć w aktach wywiadu PRL (Departament I). Można tam znaleźć informacje nie tylko o pracy agenturalnej za granicą, ale też w kraju.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który od wielu zajmuje się badaniem współpracy księży z SB, mówi:
- Akta Departamentu I wobec zniszczenia większości teczek Departamentu IV to najcenniejsze źródło informacji o współpracujących z bezpieką duchownych.
A teczce „Lucjana” możemy przeczytać m.in.:
- Wiesław Mering pozostawał w zainteresowaniu operacyjnym Wydziału IV KWMO w Gdańsku od maja 1975 r. Wytypowano go na kandydata do werbunku, uwzględniając fakt, że utrzymuje rozległe kontakty z księżmi diecezji chełmińskiej studiującymi na wyższych uczelniach katolickich oraz kadrą naukową uczelni katolickich.
A także:
- W tym okresie przekazywał służbie wartościowe informacje o sytuacji w kurii i diecezji chełmińskiej, a także o kadrze naukowej Seminarium Duchownego w Pelplinie. W dniu 9.11.1976 zakończono proces pozyskiwania Wiesława Meringa przez świadomy wybór pseudonimu oraz chęć kontynuowania spotkań oraz dalszego udzielania informacji na tematy interesujące SB
Ten sam dokument mówi, że ks. Mering wskazuje, że do współpracy z SB nie był przymuszony i podpisał zobowiązanie dobrowolnie, a w kręgu zainteresowań wywiadu ks. Mering znalazł się w zwiątku z tym, że uzyskał stypendium we Francji. Tak więc – według akt - był on wykorzystywany również w trakcie swojego pobytu za granicą przez Służbę Wywiadowczą MSW PRL, chociaż oficer prowadzący napisał, że oświadczenia na piśnie nie pobrał.
Agenturalność bpa Meringa miał stwierdzić ks. Henryk Jankowski, który badał dokumenty na swój temat ww 2006 roku.
Bp Mering oświadczył wtedy:
- Nigdy nie podpisałem żadnych dokumentów współpracy. Nie współpracowałem, ale jeśli znajdzie się jakiś podpisany przeze mnie raport mówiący, że komuś szkodziłem lub brałem pieniądze od bezpieki, to jestem do dyspozycji
Z kolei Jan Żaryn z IPN uważa:
- Jeśli ktoś wybiera sobie pseudonim, przyjmuje prezenty i godzi się na tajne spotkania, nie ma wątpliwości, że SB uważa go za swojego współpracownika
Ks. bp Mering nie znalazł czasu, żeby udzielić wywiadu, czy też krótkiej wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej”.
Jak z kolei wyjaśnia ks. Michał Czajkowski, księża ujawnieni jako TW tłumaczyli się zwykle tym, że niczego nie podpisywali.
mp/rzeczpospolita