Kanadyjczycy protestując przeciwko obostrzeniom związanym z rozwojem epidemii koronawirusa. Według mediów to jeden z największych protestów w historii kraju. Kierujący tirami przekonują, że nie ruszą się z miejsca dopóki premier Justin Trudeau nie zniesie zakazów.
Sytuacja jest na tyle poważna, że konieczne okazało się ewakuowanie kanadyjskiego premiera przez służby specjalne z jego mieszkania w stolicy. Trudeau jednak wcześniej mówił, że protestujący to niewielka ilość osób. Zablokowane są tymczasem drogi dojazdowe do miasta, a przed parlamentem jest już więcej niż 10 tys. osób.
Osoby protestujące przeciwko obostrzeniom mówią o bankructwie ich rodzin spowodowanym zakazami. Twierdzą też, że to pogwałcenie Karty Praw i Wolności Człowieka.
„Jesteśmy po to, aby dzieci nie nosiły maseczek przez 10 godzin dziennie. Jesteśmy tu dla bezdomnych, jesteśmy tu dla weteranów. Musimy mieć pewność, że wszyscy Kanadyjczycy staną razem”
- mówił jeden z protestujących mężczyzn prowadzący na co dzień firmę budowlaną.
Prowadzący transmisję dla niezależnych stacji Marcin Lewandowski twierdzi, że na wiecu nie pojawiły się mainstreamowe media. Stwierdził też, że Kanada pod rządami obecnego premiera zmierza w kierunku totalitaryzmu tego rodzaju, przed którym jego rodzice uciekli z Polski do Kanady w latach osiemiedziesiątych.
Kanadyjski protest który ma miejsce w Ottawie poparł były prezydent USA Donald Trump. Sama akcja rozpoczęła się po tym, jak kanadyjski rząd nałożył obowiązek szczepienia przeciw COVID-19 na kierowców tirów transgranicznych.
dam/PAP