Światowa gospodarka zaczyna odczuwać bolesne skutki związane z epidemią koronawirusa. Jak napisała na swoim Twitterze amerykańska ekonomistka, Diane Swonk, choć koronawirusa nie określa się jeszcze pandemią, to „szybko staje się pandemią ekonomiczną”, a wysiłki powstrzymujące rozwój wirusa, wstrzymują również aktywność gospodarczą.
Kiedy zakażenia koronawirusem dotyczyły wyłącznie Chin, ekonomiści zachowywali spokój. Przewidywaniom osłabienia wzrostu gospodarczego w Chinach towarzyszyło przekonanie, że w tym kraju szybko zostaną odrobione straty. Ogromne rozprzestrzenianie się wirusa w świecie zmienia jednak postać rzeczy.
Kiedy duże ognisko pojawiło się we Włoszech, inwestorzy giełdowi zareagowali bardzo wyraźnie. Zaczęły wyraźnie spadać ceny akcji spółek, a w górę poszły ceny złota. Włochy, które pod koniec ubiegłego roku znalazły się na granicy recesji, mają coraz mniejsze szanse na odbicie się w początku roku bieżącego. W 8. największej światowej gospodarce świata koronawirus uczyni wielkie straty. Ucierpi przede wszystkim turystyka, handel i branża modowa.
Również gospodarka Niemiec może znacząco stracić. Jest ona mocno powiązana z gospodarką chińską, zwłaszcza w branży motoryzacyjnej. Chiny są największym rynkiem dla sprzedaży samochodów, a teraz sprzedaż ta drastycznie spadła. Niemieccy ekonomiści szacują więc, że w pierwszym kwartale roku niemiecka gospodarka się skurczy.
Gospodarka światowa jest połączona siecią powiązań. W tej sieci niezwykle ważne miejsce zajmują Chiny, które są największą fabryką świata, dostarczającą wiele półproduktów w różnych branżach. Problemy tak ważnej, największej po amerykańskiej, światowej gospodarki, zostaną najpewniej odczute przez wszystkich.
kak / gazeta.pl